niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 27.

 S an.! Jak mogłaś we mnie zwątpić.? Zgiń.! ;*
Poczułam czyjś dotyk na swojej dłoni. Czyli że wracam.? Wracam do świata "żywych".? Czyli nie umarłam. Czyli mnie uratowali, ktoś uratował. No dobra, mniejsza z tym. Ktoś objął moją dłoń i zacisnął. Jay.? Max.? Nathan.? Wróć, to ostatnie to kasujemy. Tak pamiętam wszystko. Na szczęście nie straciłam pamięci. Tak, ciesze się. Inaczej bym nie pamiętała tych wszystkich pięknych chwil... Koniec rozważań.
-Kiedy sie obudzisz.? Lekarz mówił, że za dwa dni, a minęły już cztery. Boję się. Boję się, że cię stracę. Kocham Cię.-to był Nathan. Nie, nie wierzę w to. To nie może być on. Ale...co miało oznaczać "Kocham Cię."? To on nie jest z D..ionnie.? Ej to sie zaczyna robić dziwne. Ehh...nie mam siłym żeby i tym myśleć. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i głosy. Jay, Max i Tom. Powoli podnosiłam ciężkie powieki, ale gdy oślepiło mnie światło, z powrotem je zamknęłam. I again, znowu otwierałam oczy. Gdy już praktycznie przyzwyczaiłam się do tej jasności, zobaczyłam że Nathana stał z szeroko otwartymi oczami, Toma nie było, a Jay i Max, gdy tylko na nich spojrzałam, przytulili mnie. Kiedy ponownie spojrzałam na Natha, miał spuszczoną głowę i patrzył na cos interesującego na podłodze. Przeszedł lekarz i mnie zbadał, ale wcześniej wyprosił chłopców. Po 10-cio minutowym badaniu, lekarz wyszedł, a wszedł...Nathan.
-Możemy porozmawiać.?-nie patrzyłam na niego tylko błądziłam wzrokiem po łóżku.
-Chyba nie mamy o czym.-stwierdziłam.
-Jednak mamy.-jego stanowczy głos zmusił mnie do spojrzenia na niego. Był poważny, a w oczach malowało się niezdecydowanie. Podszedł do łóżka i usiadł na krześle, stojącym obok.-Posłuchaj, to nie tak, jak myślisz. Wiem, że zobaczyłaś..-zaciął się na chwilę-to co zobaczyłaś, ale to nie tak. To ona mnie pocałowała. Ja tego nie chciałem. Nie zrobiłbym ci takiego świństwa. Nigdy.-dał nacisk na ostatnie słowo. Czyli, że się myliłam.? Łał, no to granat.
-Przepraszam Nathan, ale mogę zaproponować ci tylko przyjaźń.-znów na niego patrzyłam. Nie mogłam. Wiem, że go krzywdzę, ale ja nie dam rady. Jestem za bardzo wrażliwa i podatna na zranienie. Tracę zaufanie do tej osoby, w tym wypadku do Natha, a ciężko jest je odbudować. Mniejsza z tym. Po kilku chwilach chłopak odezwał się.
-Rozumiem i zgadzam się.-tu spojrzałam na niego zdziwiona.- Jesteśmy przyjaciółmi, ale pamiętaj, ja zawsze będę cię kochać.-spuściłam głowę, bo z moich oczy zaczęły płynąć łzy.-Moje uczucie nigdy nie wygaśnie. Ale...czy jest jakaś szansa, że kiedyś los nas złączy.-spojrzałam w jego oczy. Z moich dalej leciały łzy.
-Pocałuj mnie.-tylko tyle zdołałam z siebie wydobyć. Brunet przybliżył się i złożył na moich ustach pełen miłości, namiętny pocałunek. Starałam się jak najlepiej zapamiętać smak ust Natha. Gdy się ode mnie odsunął, jego oczy były zaszklone. Mocno go przytuliłam. Dalej byśmy tak byli przytuleni, gdyby nie czyjeś chrząknięcie. Spojrzałam w tamtą stronę. Był to Jay. Ciekawe jak długo już tu stoi...

Następny dzień - południe.
Wypisują mnie. No w końcu. Przyjechać ma po mnie Jay. Tak mówił. Mniejsza z tym. Ubrana już w normalne ciuchy, zjechałam windą i skierowałam się w stronę wyjścia. Przed budynkiem zamiast Jaya stał...Max. A kiego on tu licha stoi.? o.O Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, a ja do niego podeszłam.
-Cześć. Przyjechałeś po mnie.?-chłopak kiwnął głową i otworzył mi drzwi od auta. Ołłł Kejj. Grzecznie wsiadałam i po chwili ruszyliśmy. Po kilku minutach krępującej, moim zdaniem, ciszy Max odezwał się.
-Ty i Nathan jesteście teraz przyjaciółmi.?-to pytanie kompletnie mnie zaskoczyło.
-Skad o tym wiesz.?-spojrzałam zdziwiona na kierowcę.
-Nathan mi powiedział.-już chciałam coś powiedzieć, ale Łysolek mnie wyprzedził.-I nic mu o tym nie mów, jasne.?-kiwnęłam głową. Po chwili zaczął mówić.-On jest załamany. Kocha Cię. Nikogo innego. Tylko ciebie.
-Max ja wiem, że on mnie kocha.-przerwałam mu.-Ja go też ale, ale ja nie potrafię.-spuściłam głowę, bo do moich oczu napływały łzy.-Ja...straciłam do niego zaufanie. Ale gdy mi powiedział jak było naprawdę, ja...ja już sama nie wiem co mam robić.-łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Akurat zajechaliśmy pod dom chłopaków, więc Max mnie przytulił i uspokoił.
-Wycieraj łezki. I nie płacz już. Pogadamy o tym wieczorem, dobrze.? A teraz chodź, odetchnij świeżym powietrzem, unormuj oddech i...a z czego ty sie śmiejesz.?-tak, śmiałam się. Dawał mi instrukcje jak szef jakiś. No i nie wytrzymałam. Gdy już byłam w miarę ogarnięta i nie było śladów płaczu, wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do domu.
-Witaj w nowym domu.-uśmiechnęłam się do chłopaka, który tylko się wyszczerzył i zaprowadził do mojego pokoju. Tylko na półtorej tygodnie, więc mogę powiedzieć, że tymczasowego. Mniejsza o większość. Gdy zostałam sama, usiadłam na łóżku i myślałam.W końcu musze o tym powiedzieć chłopcom. Nagle z dołu usłyszałam krzyk wołający na obiad. Aha, czyli, że mam teraz.? Dobra, sam Boże tego chciałeś. Tylko nie sprawiaj żeby coś się komuś stało, bo nie ręczę za siebie.;p Na schodach dogonił mnie Tom, który był jakis taki wesoły. Za wesoły. Nie wnikam. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść. Oczywiście nie obyło się bez rozmów i żartów. Tylko ja siedziałam wyłączona. Kiedy ja im to powiem.?
-Ej, myślicielu, coś nie tak.?-z próby wyszukania odpowiedzi na moje pytanie wyrwał mnie głos Toma. Podniosłam głowę do góry. Wzrok wszystkich był utkwiony we mnie. Od razu spuściłam wzrok i zaczęłam.
-Nie tylko...musze powiedzieć wam coś ważnego.-przeleciałam wzrokiem po zebranych, którzy dalej się na mnie gapili.-Ja...

_______________________________________________________________________
Rozdział dodaję w euforii szczęścia ponieważ...NATHAN IS BACK.!!!!!!! <3
Ryczałam pół godziny. xd
Mój Boże jak ja się cieszę. Normalnie jakbym się naćpała. xdd Szczęściem. <3
A teraz tylko czekam i szukam na youtube.com występów chłopców. :D Musze posłuchać Nathan, bo niestety słyszałam tylko urywek. ;/
A za rok walę na to wszystko i jadę na Wembley. Na The Wanted. <3<3 Ktoś chętny.? ^^
O czym Ana chce poinformować chłopaków.?
A teraz S an pozwól, że rozwinę swój początkowy wątek :
No jak mogłaś.? Wiesz coo.? Powinien byc foch z przytupem, ale takowego nie będzie, poniewaz na TWFanmily sie nie gniewa, a w dodatku teraz jestem w euforii, a więc tak dwa razy ci daruję. ;* Ale nastepnym razem uważaj. ;p Ochrzan jest.? Jest. :D Więc mogę spokojnie spać. xd
A w nastepnym będą przeskoki w czasie, więc uważać żeby gdzieś się nie zgubić. :D
A no i oczywiście, małymi kroczkami, MAŁYMI, zbliżamy sie do końca. xp
Czymajcie się tam. <3

3 komentarze:

  1. PIERWSZA !
    usbovbisadbvoiasdbIVPNSADBOVI nkSUJDVOI NFC *.* Nie mogę sklecić zdania. Tak. Orzeszek nie może sklecić normalnego sensownego zdania !
    Ja nadal ryczę NATHAN IS BACK ! Po prostu useovfcsbvoibsivnbosdivbsov :') To jest cud. Ja też tak mam naćpałam się szczęściem, jak Orzeszek solą XD
    Ana z wielką chęcią się do Ciebie przyłącze Kochana !
    Jestem mega ciekawa, o czym Ana chce poinformować chłopaków !
    Pisz szybko nexta
    Wenyyy ♥
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. DOBRA JUŻ DOBRA, ZROZUMIAŁAM ! XD
    ja piedziele jaki wstyd na miescie mi zrobilas ;x
    burak :C.
    no ale co no ?! sama piszesz ze zbliżamy się do końca, tak ?! TAK ! to myslalam ze już Ci odjebka strzelila i ze już kończysz . no ale dobrze ze nie xD

    aaa taaak Nath is back - w moje uro xd
    +10 do zajebistosci xD

    a rozdzial meeega :* i Nath chce być z Aną ooo <3

    OdpowiedzUsuń
  3. siema :) chciałabym zaprosić Cię do mnie gdzie pojawił się pierwszy rozdział opowiadania o TW ! jeśli masz ochotę to zapraszam.
    P.s. przepraszam za spam :)
    pozdrawiam

    like-a-dagger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń