środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 34.

Piątek, godz. 12

Wyjeżdżam. Na całe 3 i pół miesiąca. Nie wytrzymam. Po prostu nie wytrzymam. Siedzę i sie patrzę przed siebie, w sumie nawet nie wiem na co. Myślę. O nim. O nas. Wytrzymamy bez siebie tyle.? W Stanach może stać sie wszystko. Nagle usłyszałam pukanie, które przerwało moje rozmyślania. Po moim "proszę", do środka wszedł brunet. Usiadł obok mnie i złapał za rękę. Mimowolnie spojrzałam na nasze splecione palce, a potem w jego oczy.
-Damy radę. Musimy.-mocniej ścisnął moją rękę.
-Nie chcę żebyś jechał na lotnisko.-odwróciłam głowę i przymknęłam powieki. Wiedziałam, że chłopak zacznie sie sprzeciwiać, ale po prostu nie chcę. Będzie jeszcze bardziej bolało.
-Co.?-spojrzał na mnie zdziwiony.-Co.? Nie. Nie zostanę. Chcę cię jeszcze mieć przez te kilka minut.-zacisnęłam mocniej powieki, ponieważ w moich oczach pojawiły sie łzy i przytuliłam sie do Nathana. Siedzielibyśmy tak dłużej gdyby nie głos Jaya wołającego mnie. Oderwałam się od bruneta, wytarłam łzy, które i tak po chwili znów płynęły po policzkach i kierowałam sie w stronę drzwi. Gdy dotykałam juz klamki, poczułam pociągnięcie za rękę i po chwili stałam przodem przyciśnięta do chłopaka. Mój oddech nagle przyspieszył. Nasze wargi dzieli milimetry, czoła sie stykały i wpatrzeni byliśmy w swoje oczy.
-Kocham Cię.-po wypowiedzeniu tych dwóch magicznych słów zatopiłam sie w jego ustach. Po tej pięknej chwili, po prostu mocno sie do niego przytuliłam. Ten jakże piękny moment przerwał nam Tom, który wparował do pokoju.
-No chodźcie, na lotnisku będzie czas na pożegnania.
Chcąc nie chcąc pojechali wszyscy. Odprawę przeszłam bezbłędnie, więc po chwili przytulałam każdego po kolei i żegnałam się z nim. Najpierw był Jay(braciszek więc trzeba było od niego zacząć ^^).
-Pamiętasz.? Na święta tu przybywasz.-loczek szepnął mi na ucho.
-Tak, pamiętam.-co jak co, ale święta tylko z nimi. :D
Potem Siva, Tom, który nie chciał mnie puścić, Max, który powiedział mi kilka ważnych rzeczy ;) i na końcu został Nathan. Przez kilka sekund popatrzyłam w jego oczy, po czym kolejny raz sie do niego przytuliłam. Chciałam tu zostać. Na zawsze. W sumie po szkole mogę tu przyjechać. Na studia. Albo będę pracować. Na pewno coś wymyślę. Odsunęłam się od bruneta i wtedy usłyszałam, że już czas. Popatrzyłam po wszystkich ze łzami w oczach, a już po chwili zrobiliśmy zbiorowy przytulas. Gdy wszyscy sie odsunęliśmy, wzięłam swoją walizke i poszłam w swoją stronę. Nie odwracałam się tylko poszłam prosto do samolotu. Usiadłam przy oknie i patrzyłam. Zauważyłam nawet chłopców, którzy kierowali się do auta. Samolot zaczął startować, gdy nagle dostałam sms-a. A kto to znowu.?
"Kocham Cię. xx"
Uśmiechnęłam się szeroko i wyjęłam słuchawki z torby. 
Po dwóch godzinach lotu, byłam już w Polsce. Tata odebrał mnie z lotniska i już pół godziny później błam w domu. Od razu na wejsciu krzyknęłam.
-Wróciłam.!-po czym pobiegłam do pokoju Amy. Wbiegłam bez pukania i zobaczyłam skupioną siostrę. Ze słuchawkami w uszach siedzącą na...twitterze. Aha, taka sprawa. Zrobiłam jej zdjęcie, które po chwili wylądowało na twitterze.
@Amm No witaj siostrzyczko. :D
Sekundę później ruda podniosła głowę i napotkała moją osobę. Pomachałam jej, a ta bez słowa rzuciła się w moją stronę i przytuliła. Oh aż tak.?
-Jakie to słodkie.-skomentował tata. Ah.. jak ja się za tym stęskniłam.

3 tygodnie później...
Piątek, piąteczek, piątunio. Ah, jak ja kocham weekendy. W szkole w sumie nie jest aż tak ciężko, ale te wstawanie rano...Mniejsza z tym. Wróciłam do domu. Plecak zostawiłam w pokoju, a sama poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia. Z dwiema kanapkami w jednej ręce i szklanką soku w drugiej poszłam do siebie. Na łóżku na spokojnie zjadłam i leżałam i przeglądałam internet. Facebook, twitter, instagram. Tak, mam insta. Chłopcy mnie namówili. Stwierdzili, że będą na bieżąco. A wracając do chłopców. Co tydzień, w każdy piątek wieczorem, robimy sobie takie spotkania przez Skype'a. Gadamy, śmiejemy się, jak mam popcorn, to rzucam w nich(no wiecie - w ekran. :D), dogryzamy sobie z Tomem, ale i tak w większości ja wygrywam, no i wymieniam ukradkowe spojrzenia z Nathanem. A no i czasami w środku tygodnia, gadamy sam na sam. Tęsknie za tymi wariatami...a zwłaszcza tym jednym.. O.! Dzwonią.! Poprawiłam sie na miejscu i odebrałam połączenie.
-No siema Parker.!-dziwne, że sam Tomcio był. Albo wysłał tamtych po coś.
-Siema McGuiness.! Jak tam, opowiadaj.
-Poczekaj, niech reszta sie zbierze.-domyśliłam się że zadzwonił przed czasem i reszta dopiero schodzi. A propo reszty. Z laptopa wydał sie krzyk, huk trzask i bliżej nieokreślony dźwięk. Aha, Jay i Max zeszli. Po chwili usłyszałam głos zaspanego(?) Natha i jego sylwetka pojawiła się na ekranie.
-Oo, cześć Ann.-pomachałam chłopakowi do kamerki, a ten gdzieś poszedł. Zgaduję, ze do kuchni. Nagle na całym ekranie pojawiła się twarz Jaya. Normalny byłby fakt gdyby nie to że była odwrócona do góry nogami.
-No siemaaa siostra.!-wziął go do rąk tak jak była jego twarz i zaczął iść w jakimś kierunku.-Czekaj.!-nagle sie zatrzymał. Eeee..o co kaman.? o.O Odwrócił laptop o 180 stopni i teraz mogłam patrzyć normalnie.-Myślałem że na suficie siedzisz.-nie powstrzymałam parsknięcia, z resztą nie tylko ja. Powracający Nath też nie omieszkał zatrzymać uśmiechu. Po chwili w salonie pojawili się obolali Jay z Maxem. Skąd to wiem.? Jeden trzymał sie za ramię, drugi za żebra. Po kilku minutach na luzie opowiadałam co sie u mnie działo. Potem była kolej chłopców. Zabawne momenty na koncertach - to była ich specjalność. Za każdym razem płakałam ze śmiechu. Tak było i tym razem.
-Dobra starczy, bo zaraz pęknę.-w sumie chłopcy też ledwo sie trzymali. Siva śmiał się w poduszkę, do jego ramienia śmiał sie Jay, Max po prostu chyba sam do siebie się chichrał, Tommy dostał napadu śmiechówki, bo trząsł sie jak opętany, a Nathan, no cóż, śmiał się do mnie. Po kilku minutach w końcu sie ogarnęliśmy, a gdy spojrzałam na zegar. No nie była zbyt ciekawa godzina. Pierwsza w nocy.-Dobra chłopaki, pogadamy za tydzień. U mnie późna godzina jest więc idę spać.-jak na komendę włączyło mi sie ziewanie. Chłopcy sie pożegnali, wyłączyłam komputer i po chwili spałam smacznie w cieplutkim łóżku. Zanim zasnęłam w myślach powiedziałam do Nathana : "Kocham Cię...".

__________________________________________________________________________
Cześć i czołem.!:D
Wiem, wiem, wiem. Nie było długo rozdziału. Ale teraz jest. :D
Jak zwykle optymizm ze mnie tryska..nawet o 1 w nocy. ;D
Długi.? Chybaa. xd
Tak troche pokazałam jak to wygląda gdy Anne jest w Polsce. :P
I humor nawet sie pokazał. :D
A teraz wracamy do tematu.
Wiem, wiem. Zabijajcie mnie przez łącza ile się da. Dobrze mi tak. No ale są jednak plusy : będzie nowe opowiadaanie. :D  W sumie i tak w czasie roku szkolnego będzie mi ciężko z rozdziałami bo ja w tym roku egzaminy zdaję, ale od czego sa weekendy.? :D
A teraz buziaki na dobranoc. ;***

P.S. SERIO.?! PRAWIE 9 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ.?? O.O KOCHAM WAS MIŚKI.!!!! <3333

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdzial 33.


Wtorek – urodziny Ann; koncert TW.

Obudził mnie śpiew pięciu anielskich głosów. Otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopców, którzy przestali śpiewać. Wstałam i każdy złożył mi życzenia. Zaś ode mnie dostali po buziaku w policzek. Później wymienili porozumiewawcze spojrzenia i stwierdzili, że nie będą mi już przeszkadzać, po czym jeden za drugim wyszli z pokoju. Okeyy, czyli zostałam sama. Ubrałam się(--->) i poszłam do kuchni, gdzie zjadłam śniadanie, a potem poszłam do salonu. Siedzieli tam Tom, Max i Nath. Mieli na twarzach takie dziwne uśmieszki, mimo że oglądali jakiś denny serial. Postanowiłam, że później dowiem się o co chodzi. Dosiadłam się do nich i zmieniłam na kanał muzyczny, gdzie akurat podawali jakieś newsy ze świata muzyki. Coś o Beyonce, Riri, oczywiście nie mogło zabraknąć One Direction(-.-) i napomknęli o TW, że "Walks Like Rihanna" to numer jeden w UK. Potem zaczęła lecieć jakaś piosenka. A do koncertu jeszcze z 6 godzin.
-Może obejrzymy jakiś film.?-Nath podniósł głowę znad telefonu i posłał mi swój uśmiech. Tomax też sie zgodzili, więc gdy ja robiłam popcorn, oni wybierali film. Wróciłam z wielką michą żarełka, a tam praktycznie wszystko przygotowane. Usadowiłam sie pomiędzy Nathem a Maxem i zaczęliśmy oglądanie. Komedia. Śmiech. Płacz. I takie tam. Po obejrzeniu jeszcze dwóch innych filmów, chłopcy postanowili, że przydałoby sie powoli zbierać, ponieważ muszą być dwie, trzy godziny przed, ponieważ muszą jeszcze zrobić próbę dźwięku. Umówiliśmy się, że za 15 minut wszyscy mają być na dole. Każdy poszedł prosto do siebie, no może oprócz Nathana, który został wyznaczony do poinformowania Jaya i Sivy. Na spokojnie weszłam do siebie i od razu podeszłam do szafy, z której wybrałam ciuchy(po 3 minutach szukania. :D). Wzięłam szybki prysznic, po czym owinięta ręcznikiem poszłam po ciuchy. Już będąc w łazience ubrałam się, zrobiłam lekki make-up, tj.
czarna kreska i trochę tuszu. Założyłam kolczyki, poprawiłam bransoletkę i wróciłam do pokoju, gdzie do torebki włożyłam telefon, portfel i inne pierdoły. Założyłam buty, ostatni raz przejrzałam się w lustrze, ok, wyglądam dobrze, po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Stali tam już Max, Jay i Tom. No tak, a NIVA jak zwykle się spóźnia. ;D Po kilku minutach pojawili się, więc mogliśmy już jechać.

10 minut później...
-Nie Nathan, nie będziemy sie wracać, tylko dlatego, że zapomniałeś fullcapa.-po raz kolejny Tom nie zgadzał się na prośby Natha.
-Przed występem ci dadzą.-mruknął zamyślony Max. Ciekawe nad czym tak intensywnie myślał.

20 minut później...
Uff, w końcu przyjechaliśmy. Na spokojnie weszliśmy tylnym wejściem i udaliśmy się do wyznaczonego dla nich pokoju. W środku chłopcy zamiast sie przygotowywać, to każdy wyciągnął telefon i pisał sms-a. O nie, tak nie będzie. Wstałam i podeszłam do każdego zabierając im telefony i chowając do torebki. Na ich zdziwione miny, powiedziałam.
-Odzyskacie je po koncercie.-spojrzeli na siebie z deczka przestraszonym wzrokiem, po czym Tom zapytał.
-A może po soundchecku.?-patrzył na mnie takim dziwnym przestraszonym wzrokiem.
-Dobra.-wywróciłam oczami, a chłopcy odetchnęli. O co kaman.? Co oni ukrywają.? -Ale najpierw powiecie mi co przede mną ukrywacie.-szantaż szantażem, ale muszę wiedzieć o co chodzi.
-Ale po co ci to wiedzieć.?-lekko oburzył sie Jay. Aha, czyli jednak coś ukrywają. Max chyba jako jedyny załapał, że Loczek się wypaplał, więc zdzielił go w tył głowy, przez co został zamordowany wzrokiem przez ofiarę. Spojrzałam na nich z triumfalnym uśmiechem, po czym powiedziałam.
-To jak.?-każdy zaczął patrzeć w podłogę lub ścianę. po krótkiej ciszy usłyszałam cichy głos...Toma.?!
-Dobra... Chodzi o to, że..-w dalszym ciągu uparcie patrzył w podłogę-chcemy ściągnąć tu twoja siostrę i przyjaciółkę.-dopiero wtedy odważył sie spojrzeć na moją twarz, która wyrażała osłupienie, ale po chwili wybuchłam śmiechem.
-Serio...hahaha...chcecie...hahaha...ściągnąć...hahaha...tu...hahah...je...?-rozśmieszyło mnie to, i to bardzo. Ta, oni i takie coś. Świetny dowcip. Po chwili, ktoś coś mruknął i reszta także się zaśmiała. Po kilku chwilach opanowałam się. -A tak serio.?
-A tak serio, to piszą i dzwonią w sprawie trasy.-a no tak, przecież za dwa tygodnie zaczynają trasę. Przytaknęłam i pogoniłam ich na soundcheck. Poszłam z nimi i ustałam pod samą sceną. zaczęli od "Heart Vacancy". Nath śpiewając cały czas patrzył w moje oczy, co mnie peszyło i patrzyłam w inną stronę. Później zaśpiewali "Lightning", a gdy przyszedł czas na "Bring It Home", Max zrobił coś czego bym sie nie spodziewała. Zbiegł ze schodów, złapał mnie za rękę i wciągnął na scenę, a Nath dał mi mikrofon.
-No to możemy zaczynać.-powiedział z uśmiechem Jay. Stałam zdezorientowana i nie wiedziałam co zrobić.
We are , we are,
We are, we are the only ones
That can bring it, bring it home
We are , we are,
We are, we are the only ones

W połowie refrenu Nathan widząc moje gigantyczne zdezorientowanie, zaśmiał się po czym szepnął mi do ucha.
-Znasz tekst.?-odpowiedziałam mu skinieniem głowy.- Będziesz śpiewała te kwestie, których my nie śpiewamy.-popatrzyłam na niego i z przerażeniem pokręciłam szybko głową. -Dasz radę.-puścił do mnie oczko, po czym wrócił do śpiewania. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu, po czym gdy usłyszałam odpowiedni moment, zacisnęłam powieki i zaczęłam "swoją" kwestię. Gdy skończyłam, śpiewał Nath, potem Tom i refren. I powtórka. Znów moja kwestia. Byłam trochę rozluźniona i patrzyłam w jeden punkt. Wiem, dziwna jestem. xd Przy refrenie sie konkretnie rozluźniłam i śpiewałam z nimi. Oparłam sie plecami o ramię Nathana(chyba wiecie o co mi chodzi.?) i zaśpiewałam ostatnią kwestię z tej piosenki, potem refren i koniec. Przyznam, że całkiem fajnie mi się śpiewało. Zwłaszcza z chłopcami. Takie miłe uczucie. :D Później namówili mnie jeszcze na CTS i GYC, przy WLR wygłupiałam sie z tyłu. Później chodziłam przy nich, podobnie jak ta laska z klipu, ale ja byłam ubrana. :D Właśnie w tym przeszkadzałam chłopcom w śpiewaniu i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. W końcu przyszła kolej na wszystkim tak bardzo dobrze znane IFY. Gdy zaczynała sie przygrywka, szybko zbiegłam i podbiegłam pod scenę. Ustałam przy barierce i oglądałam. Przy refrenie Nathan przeszkadzał chłopcom, a najbardziej tomowi, który zaczął go gonić po całej scenie przez co nie zaśpiewał swojej kwestii. Potem znów refren i wymarzona chwila - solo Natha. Znów gapił sie na mnie śpiewając. Co za bezczel. Ale w sumie, te słowa tak jakby opisują to co sie działo. Znalazł mnie. A ja jego... Rozpływam się. xo Dobra koniec tego gderania. Po zaśpiewaniu piosenki, myślałam, że to juz wszystkie piosenki, które zaśpiewają w czasie koncertu, ale się myliłam.
-Została jeszcze jedna.-Tom z szerokim uśmiechem popatrzył na resztę. -Chodź.-zawołał mnie na scenę. Poszłam, a tam co.? "Gold Forever". Jay z Sivą gdzieś nagle zniknęli. Nie wiedziałam o co chodzi, ale gdy Max zaczął śpiewać refren, owa dwójka wjechała na scenę z ...tortem. Otworzyłam z zdziwienia usta, a potem je zakryłam dłonią. Potem zaczęłam sie śmiać, a Nath i Tom dali mi buziaki w policzki, jeden z prawej - drugi z lewej. Nie wiem sama kiedy zaczęły mi lecieć łzy po policzkach. Zaskoczyli mnie. I to bardzo. Wtuliłam sie w najbliżej stojąca osobę, którą był Tom.
-Ej mała nie płacz.-pocieszał mnie Parker.
-Ale to ze szczęścia.-zaśmiałam sie przez łzy, a później je wytarłam. Podeszłam zobaczyć co było napisane, a tam :
"Wszystkiego Najlepszego Ann.! Kochamy Cię. <3 "
A niżej, takim mniejszym "druczkiem" pisało : 
"Teraz z Ciebie sexy 17-stka. ^^"
-Tom.!-krzyknęłam, a potem obdarzyłam szatyna uśmiechem. Pokroiłam ciasto i każdy z kawałkiem tortu, usiadł na środku sceny. Siedzieliśmy tak w tym kółeczku kilka minut dopóki nie podszedł do nas jakis operator i powiedział, że mają 10 minut, żeby sie ogarnąć. Sprzątnęliśmy resztki i poszliśmy do ich garderoby, gdzie się przebrali i poszli czekać na wejście. Ja wyślizgnęłam się z pokoju i poszłam pod samą scenę. No i się zaczęło. Pisk fanek, wszelakie plakaty z jakimiś napisami i telefony/aparaty w górze. No tak, pamiątka musi być. Po dwóch godzinach szaleństwa, koncert sie zakończył i wszyscy wyszli. Było kilka osób z wejściówkami na backstage, więc jeszcze przez pół godziny nie mogłam do nich dotrzeć, ale gdy się tak stało, rzuciłam sie braciszkowi na szyje i pogratulowałam występu. I oczywiście reszcie chłopców też. Potem, gdy wracaliśmy już do domu, przypomniałam sobie o telefonach, które im skonfiskowałam. Oddałam im je, a potem gadaliśmy jeszcze trochę. Dojechaliśmy do domu, a w środku czekały na mnie...Amy i Natka.!
-Co wy tu robicie.?-spytałam, po tym, gdy je wyściskałam.
-No jak to co.? Przecież są twoje urodziny.!-i nagle sobie uświadomiłam. Tom mówił prawdę.! Co za menda brytyjska. No nic, później się na nim wyżyję. Zrobiliśmy mini party. Jay, Max i Tom jak to Jay, Max i Tom przeholowali z alkoholem przez co trzeba było i targać na górę, bo sami iść juz nie mogli. Także te urodziny zaliczam do najlepszych w życiu.

______________________________________________________________________________
Na wstępie przepraszam was bardzo, bardzo, bardzo,. bardzo, bardzo, bardzo mocno.
Kompletnie nie miałam czasu, żeby zabrać sie za pisanie, a gdy juz tak było, szło mi to bardzo opornie. Nie wiedziałam jak mój obraz w głowę ubrać w słowa. :D
No ale jest. I długością nie grzeszy. ;D
to tak na przeprosinyy. ;**
A no i jest sprawa...
A raczej wiadomość...która może się wam nie spodobać...
Wiem San że mnie będziesz chciała zabić, ale niestety, decyzji nie zmienię...
Postanowiłam, że zakończę pisanie tego bloga. Pojawi sie gdzieś tak z 6, 7 rozdziałów. W sumie sama nie wiem ile, ale daje tak na oko. Po prostu same pisanie rozdziałów mi nie wychodzi, i czuje że to nie ma sensu. I jak same widzicie rozdziały dodaje rzadko. Ale.! Mam dobra wiadomość. Zacznę nowego bloga. Bedzie inny. W zasadzie to ja w głowię mam chyba z 5 pomysłów na kolejne blogi, które wykorzystam w przyszłości. :D Także prosze sie nie denerwować, nie wyklinać, tylko się cieszyć. ;D
Dobra, zostawiam was z tym wyżej. ;*
5.! <3