niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 30(z niespodzianką. :D).

Ten sam dzień - wieczór...
Chłopcy zabierają mnie na imprezę. Mówią że to urodzinowa. Przedwczesna urodzinowa. Heh, oni i ich te postrzelone pomysły. :D No nic, tak czy siak idę z chęcią na tę imprezę, bo to będzie ostatnie party tutaj, w Londynie. Szkoda trochę. No ale cóż, życie. Nie myśląc już o niczym zabrałam się za ubranie. Postawiłam na sukienkę(--->). A co tam, ostatnia imprezka to trzeba zaszaleć.! Nie wiem sama skąd ja ją wytrzasnęłam. No nic mniejsza z tym. Z małymi problemami z zamkiem założyłam kieckę i szpilki. Mam nadzieję, że wyglądam dobrze. Jeszcze kolczyki, wisiorek i pierścionek i gotowe. Został jeszcze make-up i włosy. Z makijażem (trzeci w pierwszej kolumnie) łatwo poszło, zaś z włosami kompletnie nie wiedziałam co z nimi zrobić. Postanowiłam zaeksperymentować. Pokręciłam moje proste włosy lokówką. Efekt był świetny. Ostatnie muśnięcie szminką i spojrzenie na siebie. Elegancko i seksownie. To jest to. Puściłam oczko sama do siebie, zgarnęłam kurtkę i wyszłam z pokoju. Na korytarzu nikogo nie było. W czasie schodzenia ze schodów założyłam moje nakrycie wierzchne na ten wieczór, wyciągnęłam włosy spod ubrania i weszłam do salonu. Tom, Max i Jay otworzyli usta, a Nathan...zakrztusił się colą, którą pił.
-Źle.?-spytałam.
-Wręcz...przeciwnie.-odpowiedź dostałam od Natha, który jeszcze trochę pokasływał. Chłopcy sie otrząsnęli i mogliśmy ruszać. W drodze, bo szliśmy piechotą, bo chłopcy powiedzieli, że blisko, zlustrowałam każdego od góry do dołu. I przyznam, że najprzystojniej wyglądał Nathan. Czarno-biało. So sexyyy. A ubrany był tak. Wyglądał bardzo, bardzo, bardzo seksownie. Patrząc na niego zagryzłam wargę. A może czas to skończyć.? Dość tej wrażliwości, nieufności i wszystkich innych durnoctw.? Przecież raz sie żyje. A teraz jestem w wieku, w którym nie powinno być miejsca na smutki i zmartwienia. Czas przełamać barierę. Zemszczę się na samej sobie. Obudziła się we mnie druga Anne. Odważna, twarda, a połączenie z tą delikatną i wrażliwą mną daje naprawdę ciekawy charakter. Z resztą Nathan sie o tym przekona. Na sama myśl uśmiechnęłam się łobuziersko i przespieszyłam kroku, bo przez te rozmyślania zostałam w tyle, wyprzedzając Maxa i Natha. Szłam z Tomem i Jayem na przedzie, gdzie ciągle śmialiśmy sie z kawałów obu chłopców. w pewnej chwili odwróciłam się do tamtej dwójki.
-Chodźcie.! Co się tak guzdracie.?-cały czas mówiłam to z uśmiechem na ustach, a potem puściłam oczko Nathowi. Odwróciłam sie z powrotem do porannej "Bomby atomowej". Od czasu gdy do nich doszłam, nie przestawałam, że tak powiem, kręcić tyłkiem. Oj no wiecie o co chodzi. Chciałam w pewien sposób dać komuś znak do działania, pobudzić jego napalone zmysły. ^^ Gdy dotarliśmy do celu, zauważyłam, że brunet zmierza do baru, więc w połowie drogi złapałam go za rękę i doszliśmy do miejsca. Chłopak zamówił drinki i większo-procentowe "napoje". Od razu wzięłam swojego i udaliśmy sie w stronę stolika, przy którym siedziała nasza gromadka. Gdy juz prawie doszliśmy, Nathan szepnął mi do ucha.
-Co ty kombinujesz.?-uśmiechnęłam się tylko i nic nie odpowiedziałam. Po kilku minutach pół butelki nie było. Łał, szybko idzie. Zgodnie stwierdziliśmy, że czas na małą przerwę, czyli wyskakujemy na parkiet. Wtedy zdjęłam kurtkę, w której było mi gorąco. Świetnie się bawiłam tańcząc. Zaraz obok był Nath, który co chwila zerkał na mnie. I albo mi sie zdawało, albo widziałam iskierki pożądania w jego oczach. Po dwóch lub trzech piosenkach wróciliśmy do stolika, gdzie dalej piliśmy. Gdy Max zabierał sie za polewanie nowo otworzonej butelki wódki, odwróciłam kieliszek do góry dnem.
-Ja odpadam.- tak wystarczająco dużo wypiłam. Chcę chociaż co nie co pamiętać z tej nocy. Choć jedną pamiętam imprezę(polską.!) tylko do tekstu "Ze mną się nie napijesz.?". Taaa, a nastepnego dnia obudziłam się w wannie. Typowa domówka. A miata ludźmi szatan wtedy. :D No, ale mniejsza z tym. Na moje słowa Tomax się, że tak powiem rozbudzili.
-No ale jak to.? Już.? No weź. Z nami się nie napijesz.? Ostatnia kolejka.-no wiedziałam ze strzelą ten tekst. Tak, juz widzę te ostatnia kolejkę. No i widziałam ostatnią kolejkę. Całą butelkę wypiliśmy. Tym razem byłam nieugięta i odmówiłam. Z resztą nie tylko ja. Nath też odstawił i wyciągnął mnie na parkiet. Zaciągnął mnie w takie miejsce, gdzie reszta nas nie widziała. Aha, czyli tak pogrywasz. No to się zabawimy. zaczęłam ten tzw. "zmysłowy" taniec. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi, bo nie chce mi się tego tłumaczyć. xd Na czym to ja.? A, tak, taniec. W pewnej chwili chłopak odwrócił mnie do siebie tyłem i przyciągnął do siebie. Jego ręce błądziły po mojej talii. Moja jedna ręka spoczywała na jego, a druga "miziała" go po szyi. Czułam jego przyspieszony oddech na karku, a potem szyi. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Po chwili czułam jak muskał wargami moją skórę. Było mi tak przyjemnie, że zapragnęłam czegoś więcej. Zapragnęłam jego. Z resztą odkąd obudziła się we mnie ta "druga" Ann to miałam na niego chrapkę. A wracając do tematu... Odwróciłam się do bruneta przodem i spojrzałam w jego oczy. Chyba dalej nie łapał o co chodzi. To czas go oświecić. Zagryzłam dolną wargę patrząc na jego usta,a następnie pogładziłam kołnierz koszuli i przyciągnęłam na niego chłopaka do siebie wpijając w jego usta. Zaskoczony oddał pocałunek, przyciągając mnie bliżej do siebie. Gdy brakło mi tchu, oderwałam się od jego ust i powiedziałam.
-Nie chcę być tylko przyjaciółką.-kolejny raz przygryzłam wargę. Bałam się. Bałam się że od mówi lub najzwyczajniej w świecie wyśmieje i się nie zgodzi. Nathan chwilę tak na mnie patrzył, a potem oparł swoje czoło o moje, tak że stykaliśmy się też nosami.
-Kocham Cię.-zamknęłam oczy. Te słowa spowodowały, że zaszkliły mi sie oczy, ale skutecznie je powstrzymałam. Nagle poczułam usta chłopaka na swoich. Pragnę go. Nikogo innego. Tylko jego. Oderwałam się od niego i pociągnęłam za rękę ku wyjściu. Poszliśmy tak, że nikt z naszej grupki nas nie zauważył. Na zewnątrz jakimś trafem stała taksówka, do której wciągnęłam Natha i pojechaliśmy do domu. Po około pięciu minutach zjawiliśmy się przed danym budynkiem Tym razem brunet mnie pociągnął i wprowadził do domu. Przyparł mnie do drzwi i brutalnie zaatakował moje usta. Przy okazji dobierał sie do zamka sukienki. Prowadziłam go w stronę pokojów. Na chwilę odsunęłam sie od chłopaka.
-Twój czy mój.?-no co.? xd
-Mój.-i ponownie wpił sie w moje usta. wepchnęłam go do jego pokoju, a potem zamknęłam drzwi na kluczyk. Odwróciłam sie w stronę bruneta, który siedział na łóżku. Podeszłam do niego z łoobuzierskim uśmiechem. Usiadłam na nim okrakiem i wpiłam w jego usta, tym samym powalając go na plecy...

___________________________________________________________________________
Heuheuheuheuheuheuheuheuheuheuheuheuheuheuheu. xdd
Macie takiego oto. Niespodzianka w rozdziale. ;*
Pobiłam swój własny rekord. Co do długości. <3
Zostawiam wam do oceny. ;*
Trzymajcie sie Dziubaskiii.  <3 <3

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 29.

Obudził mnie jakiś trzask i pukanie do drzwi. Leniwie otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na drzwi, przy których stał uśmiechnięty od ucha do ucha Max. A co on tu.? Przetarłam oczy i spojrzałam w to samo miejsce. Jest.
-Co ty tu robisz.?-spytałam z uniesioną brwią.
-Chronię się przed bombą atomową zwaną Tom&Jay.-otworzyłam usta by zapytać go o co kaman, ale wyprzedził mnie.-Nie radze wychodzić z pokoju. Oni się czegoś naćpali.-ostatnie zdanie wyszeptał.-A z tego co mi mówił Siva to tylko ta dwójca rano wstała.-ołłł masz.
-Emmm... Okeyy. Ktoś jest ranny.? Zabity.?-zapytałam z uśmiechem. Chłopak popatrzył chwilkę w sufit, a potem odpowiedział.
-Z tego co słyszałem to Siva. A zabitych brak.-meldował jak żołnierz. xd
-Dobra, zaraz się tym zajmę. A teraz jak byś mógł to wyjdź bo chciałabym się przebrać.-Łysolek pomachał brwiami a ja tylko przewróciłam oczami i wręcz wypchałam go z pokoju. Następnie zamknęłam się na klucz i na spokojnie sie ubrałam się(--->). Nie chciało mi się malować, bo miałam w planach pewna rzecz do zrobienia, o której wkrótce się dowiecie. ^^ Delikatnie otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę i gdy nikogo nie zobaczyłam, na luzie wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, skąd słychać było dzikie krzyki i jakieś jeszcze normalne. Kierunek salon. ustałam w przejściu i patrzyłam na tę biedę. Tom i Jay rzeczywiście coś brali bo mówili sami do siebie, za chwilę cos tam sie derli a potem sie gonili. Max siedział skulony na kanapie. Nathan także, ale w fotelu. Po Sivie nie było śladu. Ołłł cos mi tu nie gra. Nikt nie zwrócił uwagi, że stoję i sie na to wszystko bezczelnie gapię, ale cóż takie życie. W kuchni zjadłam śniadanie, co mi bardzo wolno szło, a gdy wróciłam spowrotem "Bomba atomowa" spała sobie smacznie ZA kanapą, wtulona w siebie. Max i Nath i oglądali jakis serialik w TV, a Sivy ni widu, ni słychu. Usiadłam obok Maxa na kanapie. Najpierw spojrzał on, a potem spojrzał na mnie Nathan. Chwilę tak patrzyliśmy sobie w oczy, ale przerwałam to i oglądałam z nimi coś. Wprawdzie to nie oglądałam tylko myślałam. Zastanawiałam się co by było gdybym wtedy, w szpitalu nie zaproponowała mu przyjaźni. Na pewno teraz byśmy byli "parą"...

10 minut późnej...
No ludzie błagam. Taka zajebiaszcza pogoda na dworzu, a ja będę siedziała w domu.? Co to, to nie. Kolejny raz spojrzałam przez okno. Postanowione. Wstałam i bez słowa poszłam na górę. Wyciągnęłam strój kąpielowy i poszłam do łazienki się przebrać. Tak pięknie słoneczko świeci, to sie moze odrobinkę opalę. :D Włosy spięłam w koka, tak żeby mi nie przeszkadzały. ;p Założyłam jeszcze tylko spodenki, założyłam do góry okulary przeciwsłoneczne i wzięłam balsam do opalania. Po cichu zeszłam na dół i zajrzałam głową do salonu. Tom i Jay już nie spali. Wszyscy siedzieli i oglądali telewizję. Znaczy się nie wszyscy. Nath cos grzebał w telefonie. Nagle podniósł głowę a jego wzrok wylądował na mnie. Znaczy się nie wiem czy na mnie, bo się schowałam. Dobra, mniejsza z tym. Wyszłam z domu i znalazłam sie na tyłach domu, czyli konkretnie przy basenie.
Usadowiłam się na jednym z kilku leżaków, zdjęłam spodenki, zostając w samym kostiumie i posmarowałam się balsamem. Okulary na oczy i jazda z tym koksem. :D Myślałam o wszystkim i o niczym. Wymyślałam jakieś historyjki. Konkretnie to robiłam wszystko, związanego z mózgiem itp., żeby zabić czas.

15 minut późnej...
Łoł. Przez ten czas tyle myślałam, ze chyba zdążyłam wyczerpać wszystkie zapasy myśli. xd  Nie noo dżołk. Doszłam do tego, że zaczęłam wymyślać piosenkę. Masakrencja. xd Nagle usłyszałam czyiś stłumiony krzyk, trzask kilku drzwi, potem kolejny trzask drzwi i jak kilka osób szybko oddychało. Aż tak się zmęczyli.? :D Nie zwróciłam na to uwagi i udawałam że śpię. xd Po chwili usłyszałam głos, bodajże Natha.
-Ha.! Wygrałem. Dawaj moje 20 dolców.- eeee...? Ciekawe o co, kto się założył. Otworzyłam oczy i podniosłam się, czyli konkretnie wstałam z leżaka. okulary założyłam do góry, a ręce powędrowały na biodra. Spojrzałam na nich z uniesiona brwią. Gdy uważnie im sie przyjrzałam, nie patrzyli na moja twarz, ale na...brzuch. Ściągnęłam brwi i spojrzałam na dane miejsce. W słońcu błyszczał...kolczyk. No tak, sama zapomniałam, że mam kolczyk w pępku. -.-
-Fajny,-stwierdzili zgodnie z czego ja sie zaśmiałam zaś Nathan machnął reka i z uśmiechem wypalił.
-Widziałem.-reszta ze zdziwienia otworzyła usta, a ja posłałam mordercze spojrzenie Sykesowi. Kiedy napotkał mój wzrok, chyba dopiero do niego dotarło co powiedział, bo jego ramiona podniosły sie do góry i wytrzeszczył lekko oczy Nagle odezwał sie Jay.
-Czy wy coś...-te słowa wypowiadał bardzo powoli, ale nie pozwoliłam mu dokonczyć.
-Nie.!-szybko zaprzeczyłam.
Po kilku minutach wykłócania się, Nath dostał nagrodę. A założył sie z Tomem o to czy moje bikini jest z ramiączkami czy bez. xd

_______________________________________________________________________________
Siemsoooooon. <3
No macie taki jakis długi.? Nie wiem. xd
Rozdzialik dodaję i zmykam spać bo późna godzina. :D
Zastanawiam sie czy uda mi sie coś fajnego,a a zarazem sensownego wymyślić z rozdziałem(w którym będą urodziny Ann). Mam w głowie taki zajebiaszczy obraz ale nie moge go przerzucić do posta. No jakos nie potrafię tego opisać. xp
Troche taki śmiechowy wyszedł, ale dobrego humoru nigdy za wiele. :D
Buziaaaaaczki. ;***

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 28.

-Ja...za tydzień wyjeżdżam.-Tom i Max, bo oni akurat pili soczek, a siedzieli naprzeciwko siebie, to co mieli w buzi, poleciało na kolegę naprzeciwko a Nathowi z ręki wyleciał widelec. Chyba jako jedyni Jay i Siva zachowali spokój. Wprawdzie na Jaya to nie było co liczyć bo wiedział. Ale Siva.? Czy on chce się mnie pozbyć.? o.O O ty mrówkojadzie.! Ja ci dam.! xd
-Co.?!-po krótkiej chwili wydobył z siebie dźwięk.
-Wracam do Polski. Wakacje się kończą.-powiedziałam cicho. Tomax dziwnie na siebie spojrzeli po czym zapytali.
-To...
-Tak...
-Właściwie...
-Ile...
-Masz...
-Lat.?-ostatnie słowo powiedzieli razem.
-Nosz cholerka.-mruknęłam cicho po polsku. Ale wydaje mi się że usłyszeli, bo cała czwórka zmarszczyła brwi, oprócz Jaya, który tylko lekko się uśmiechnął, jakby wiedział o co chodzi....Spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami.-17.-"we wtorek"-dopowiedziałam w myślach; to było bardzo ciche, choć przy takim milczeniu to było jak w normalnej tonacji. Po kilku sekundach odezwał sie Tom, który jakby skojarzył fakty.
-To już miałaś urodziny.?
-Nie, nie.-odpowiedziałam szybko.
-To kiedy.?-wyszczerzył się. I teraz, kurde blaszka noo. Co wymyślić, żeby użyli mózgu. Hmmmm.... O.! Mam.! :D
-Chłopcy, kiedy macie najbliższy koncert.?-wszyscy oprócz Toma się zamyślili. Już otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale ja pokazałam żeby był cicho. Po krótkiej chwili odezwał się...o dziwo Nathan.
-We wtorek.-patrzył na mnie z takim zaciekawieniem, że gdy usłyszałam te dwa słowa to uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Bingo.!-Max spojrzał znacząco na Toma a ten kiwał głową i się uśmiechał. Potem obaj zaczęli się śmiać, ale widząc moją podejrzliwa minę, przestali i co jakiś czas wymieniali ukradkowe spojrzenia, te "porozumiewawcze". Po skończonym posiłku poszłam do pokoju w którym spałam i ze słuchawkami na uszach, przeglądałam internet i pisałam z Natalą. Czyli konkretna zamuła. :D

W tym czasie w salonie...
-Ej no chłopaki ogar. Mamy czas do wtorku.-odezwał sie najspokojniejszy, jak dotąd, Jay.
-No jak ogar.? Myślisz że w 6 dni sie wyrobimy.?-Nath
-Oczywiście.-klasnął w dłonie Loczek.-Chłopie, 6 dni, rozumiesz.? Calutkie 6 dni na zorganizowanie.
-A masz juz pomysł.?-Max. No i tu Jay zamilkł. Nie miał bladego pojęcia co zrobić.
-Czyli jesteśmy w tak zwanej czarnej dupie.-podsumował Tom.
-No weźcie sie od razu nie załamujcie. Do jutra każdy pomyśli i obgadamy sprawę.-oznajmił Siva, który podszedł do schodów i spojrzał czy dziewczyna idzie. Po usłyszeniu ciszy wrócił i dokończył.-Może być.?-reszta mu przytaknęła. Późnej jeszcze bardzo długo o tym rozmawiali. Zorientowali się, że już późno. Rozeszli się do swoich pokoi i każdy poszedł spać. No niezupełnie. Nathan jako jedyny nie mógł zasnąć. Myślał o Ann. Ciągle nie dawała mu spokoju. Zajmowała każdą jego myśl. "Kocham ja jak wariat. Ona mnie też. To widać. Sama mi to z reszta powiedziała. Ale to nic nie zmienia. Przez moją głupotę cierpiała. I możliwe że dalej cierpi. Wiedziałem że Dionnie będzie chciała mnie pocałować. Gdybym do tego nie dopuścił...byłoby zupełnie inaczej. Najwidoczniej taki nam Bóg zgotował los. Zrobie wszystko aby było tak jak wcześniej. Żebyśmy byli razem. Wprawdzie nie byliśmy razem, ale byliśmy. Ot takie coś. Ale mniejsza oto. Chciałbym znowu móc ją pocałować, przytulić, czuć zapach jej niebiańskich perfum i żyć z tą świadomością, że na zawsze będziemy razem. Ja ją kocham do cholery.! Nie może ot tak wyjechać. Trzeba zrobić jakieś pożegnanie. Tylko jakie.?"

____________________________________________________________________________
Ciam ciara ram ciam. :D
Taki jakiś krótki. xd
Dobra sory to nie w tym będą przeskoki czasowe. Soreeeczki. ;*
Teraz siedzę i w kółko i kółko i kółko słucham Chasing The Sun. Tej oryginalnej wersji. Tą co miałam dziwie się zaczynała. A przy tej mam ciarry. *.*
Hah no to macie odpowiedź. :D
A w tym nie będzie pytanka. Zbyt normalnie się koń... Wróć, jest pytanko. ^^
O czym rozmawiali chłopcy w salonie.? ;p
A teraz zabieram się za ogarnianie nexta i reszty innego. ^^
Piąteczkaaa. <3

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 27.

 S an.! Jak mogłaś we mnie zwątpić.? Zgiń.! ;*
Poczułam czyjś dotyk na swojej dłoni. Czyli że wracam.? Wracam do świata "żywych".? Czyli nie umarłam. Czyli mnie uratowali, ktoś uratował. No dobra, mniejsza z tym. Ktoś objął moją dłoń i zacisnął. Jay.? Max.? Nathan.? Wróć, to ostatnie to kasujemy. Tak pamiętam wszystko. Na szczęście nie straciłam pamięci. Tak, ciesze się. Inaczej bym nie pamiętała tych wszystkich pięknych chwil... Koniec rozważań.
-Kiedy sie obudzisz.? Lekarz mówił, że za dwa dni, a minęły już cztery. Boję się. Boję się, że cię stracę. Kocham Cię.-to był Nathan. Nie, nie wierzę w to. To nie może być on. Ale...co miało oznaczać "Kocham Cię."? To on nie jest z D..ionnie.? Ej to sie zaczyna robić dziwne. Ehh...nie mam siłym żeby i tym myśleć. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i głosy. Jay, Max i Tom. Powoli podnosiłam ciężkie powieki, ale gdy oślepiło mnie światło, z powrotem je zamknęłam. I again, znowu otwierałam oczy. Gdy już praktycznie przyzwyczaiłam się do tej jasności, zobaczyłam że Nathana stał z szeroko otwartymi oczami, Toma nie było, a Jay i Max, gdy tylko na nich spojrzałam, przytulili mnie. Kiedy ponownie spojrzałam na Natha, miał spuszczoną głowę i patrzył na cos interesującego na podłodze. Przeszedł lekarz i mnie zbadał, ale wcześniej wyprosił chłopców. Po 10-cio minutowym badaniu, lekarz wyszedł, a wszedł...Nathan.
-Możemy porozmawiać.?-nie patrzyłam na niego tylko błądziłam wzrokiem po łóżku.
-Chyba nie mamy o czym.-stwierdziłam.
-Jednak mamy.-jego stanowczy głos zmusił mnie do spojrzenia na niego. Był poważny, a w oczach malowało się niezdecydowanie. Podszedł do łóżka i usiadł na krześle, stojącym obok.-Posłuchaj, to nie tak, jak myślisz. Wiem, że zobaczyłaś..-zaciął się na chwilę-to co zobaczyłaś, ale to nie tak. To ona mnie pocałowała. Ja tego nie chciałem. Nie zrobiłbym ci takiego świństwa. Nigdy.-dał nacisk na ostatnie słowo. Czyli, że się myliłam.? Łał, no to granat.
-Przepraszam Nathan, ale mogę zaproponować ci tylko przyjaźń.-znów na niego patrzyłam. Nie mogłam. Wiem, że go krzywdzę, ale ja nie dam rady. Jestem za bardzo wrażliwa i podatna na zranienie. Tracę zaufanie do tej osoby, w tym wypadku do Natha, a ciężko jest je odbudować. Mniejsza z tym. Po kilku chwilach chłopak odezwał się.
-Rozumiem i zgadzam się.-tu spojrzałam na niego zdziwiona.- Jesteśmy przyjaciółmi, ale pamiętaj, ja zawsze będę cię kochać.-spuściłam głowę, bo z moich oczy zaczęły płynąć łzy.-Moje uczucie nigdy nie wygaśnie. Ale...czy jest jakaś szansa, że kiedyś los nas złączy.-spojrzałam w jego oczy. Z moich dalej leciały łzy.
-Pocałuj mnie.-tylko tyle zdołałam z siebie wydobyć. Brunet przybliżył się i złożył na moich ustach pełen miłości, namiętny pocałunek. Starałam się jak najlepiej zapamiętać smak ust Natha. Gdy się ode mnie odsunął, jego oczy były zaszklone. Mocno go przytuliłam. Dalej byśmy tak byli przytuleni, gdyby nie czyjeś chrząknięcie. Spojrzałam w tamtą stronę. Był to Jay. Ciekawe jak długo już tu stoi...

Następny dzień - południe.
Wypisują mnie. No w końcu. Przyjechać ma po mnie Jay. Tak mówił. Mniejsza z tym. Ubrana już w normalne ciuchy, zjechałam windą i skierowałam się w stronę wyjścia. Przed budynkiem zamiast Jaya stał...Max. A kiego on tu licha stoi.? o.O Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, a ja do niego podeszłam.
-Cześć. Przyjechałeś po mnie.?-chłopak kiwnął głową i otworzył mi drzwi od auta. Ołłł Kejj. Grzecznie wsiadałam i po chwili ruszyliśmy. Po kilku minutach krępującej, moim zdaniem, ciszy Max odezwał się.
-Ty i Nathan jesteście teraz przyjaciółmi.?-to pytanie kompletnie mnie zaskoczyło.
-Skad o tym wiesz.?-spojrzałam zdziwiona na kierowcę.
-Nathan mi powiedział.-już chciałam coś powiedzieć, ale Łysolek mnie wyprzedził.-I nic mu o tym nie mów, jasne.?-kiwnęłam głową. Po chwili zaczął mówić.-On jest załamany. Kocha Cię. Nikogo innego. Tylko ciebie.
-Max ja wiem, że on mnie kocha.-przerwałam mu.-Ja go też ale, ale ja nie potrafię.-spuściłam głowę, bo do moich oczu napływały łzy.-Ja...straciłam do niego zaufanie. Ale gdy mi powiedział jak było naprawdę, ja...ja już sama nie wiem co mam robić.-łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Akurat zajechaliśmy pod dom chłopaków, więc Max mnie przytulił i uspokoił.
-Wycieraj łezki. I nie płacz już. Pogadamy o tym wieczorem, dobrze.? A teraz chodź, odetchnij świeżym powietrzem, unormuj oddech i...a z czego ty sie śmiejesz.?-tak, śmiałam się. Dawał mi instrukcje jak szef jakiś. No i nie wytrzymałam. Gdy już byłam w miarę ogarnięta i nie było śladów płaczu, wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do domu.
-Witaj w nowym domu.-uśmiechnęłam się do chłopaka, który tylko się wyszczerzył i zaprowadził do mojego pokoju. Tylko na półtorej tygodnie, więc mogę powiedzieć, że tymczasowego. Mniejsza o większość. Gdy zostałam sama, usiadłam na łóżku i myślałam.W końcu musze o tym powiedzieć chłopcom. Nagle z dołu usłyszałam krzyk wołający na obiad. Aha, czyli, że mam teraz.? Dobra, sam Boże tego chciałeś. Tylko nie sprawiaj żeby coś się komuś stało, bo nie ręczę za siebie.;p Na schodach dogonił mnie Tom, który był jakis taki wesoły. Za wesoły. Nie wnikam. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść. Oczywiście nie obyło się bez rozmów i żartów. Tylko ja siedziałam wyłączona. Kiedy ja im to powiem.?
-Ej, myślicielu, coś nie tak.?-z próby wyszukania odpowiedzi na moje pytanie wyrwał mnie głos Toma. Podniosłam głowę do góry. Wzrok wszystkich był utkwiony we mnie. Od razu spuściłam wzrok i zaczęłam.
-Nie tylko...musze powiedzieć wam coś ważnego.-przeleciałam wzrokiem po zebranych, którzy dalej się na mnie gapili.-Ja...

_______________________________________________________________________
Rozdział dodaję w euforii szczęścia ponieważ...NATHAN IS BACK.!!!!!!! <3
Ryczałam pół godziny. xd
Mój Boże jak ja się cieszę. Normalnie jakbym się naćpała. xdd Szczęściem. <3
A teraz tylko czekam i szukam na youtube.com występów chłopców. :D Musze posłuchać Nathan, bo niestety słyszałam tylko urywek. ;/
A za rok walę na to wszystko i jadę na Wembley. Na The Wanted. <3<3 Ktoś chętny.? ^^
O czym Ana chce poinformować chłopaków.?
A teraz S an pozwól, że rozwinę swój początkowy wątek :
No jak mogłaś.? Wiesz coo.? Powinien byc foch z przytupem, ale takowego nie będzie, poniewaz na TWFanmily sie nie gniewa, a w dodatku teraz jestem w euforii, a więc tak dwa razy ci daruję. ;* Ale nastepnym razem uważaj. ;p Ochrzan jest.? Jest. :D Więc mogę spokojnie spać. xd
A w nastepnym będą przeskoki w czasie, więc uważać żeby gdzieś się nie zgubić. :D
A no i oczywiście, małymi kroczkami, MAŁYMI, zbliżamy sie do końca. xp
Czymajcie się tam. <3

Liebster Award.

Dostałam nominacje do Libester Award od : Neytiri Glou i Justyna Sykes. Dzięękuuuje. ;*
Zasady.
Nominacja do Liebster Awards otrzymuje się od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną pracę. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań, a później nominować 11 osób i również zadać im taką samą liczbę pytań. Uwaga! Nie możesz nominować osoby, która Cię nominowała.

Pytania od :  Neytiri Glou.
1.Kogo z TW lubisz najbardziej.?
Heh odpowiedź jest bardzo prosta, oczywiście że Nathana. <3
2.Jakie masz aspiracje na przyszłość.?
Zostać osobistym fotografem The Wanted. *.*
3.Ulubiony kolor.?
Nie mam ulubionego, ale tak to niebieski. :D
4.Jakiego gatunku muzyki słuchasz.?
Only POP. ;p
5.Masz jakieś zwierzątko.?
2 psy i kota. ;D
6.Kolor włosów.?
Ciemny blond. ^^
7.Piosenka, która kojarzy ci się z czymś miłym.?
Aktualnie to The Wanted - Personal Soldier. <3
8.Czy jesteś zakochana.?
Wydaje mi się, że tak.
9.Jaki jest twój życiowy cel.?
Zdobyć wymarzony zawód i wyjechać do Londynu. ;*
10.Jakie opowiadanie internetowe o TW jest twoim ulubionym.?
 He is my weakness. <3 <3 <3
11.Czy mój blog ci się podoba ? A jeżeli nie czytałeś to czy przeczytasz.?
 Nie czytałam, ale gdy znajde chwilkę czasu to przeczytam. :))

Pytania od : Justyna Sykes.
1.Co Cię zainspirowało do pisania bloga?
Pamiętniki Cassie. ;*
2.Ile masz lat?
W listopadzie 16. ;D
3.Masz rodzeństwo?
Trzech starszych braci.(haha a teraz myślcie ile mają lat. xd)
4.W jakim jesteś fandomie?
TWFanmily Forever. <3
5.Ulubiony członek The Wanted i dlaczego?
Heh odpowiedź jest bardzo prosta, oczywiście że Nathan. <3 Powód : jego anielski głos z tą chrypeczką, wygląd i ogólny całokształt. <3
6.Max czy Tom?
Tooooomcioo. ^^
7.Od jak dawna piszesz bloga?
Pierwsza notka pojawiła się 12 listopada 2012 roku. Jejju jak długo.O.O
8.Kolor oczu?
Zielono-brązowe.
9.Ulubiony wokalista/ wokalistka?
Wokalista : Nathan Sykes, wokalistka : nie mam. ;D
10.Co chcesz robić w przyszłości?
Zostać fotografem i wyjechać do Londynu. *.*
11.Co cenisz najbardziej w życiu?
Oj i tu mnie zgięłaś. Szczerze to nie zastanawiałam się nad tym. Ale jeśli jeszcze kiedykolwiek nominujesz mnie(na innym blogu) to na pewno napiszę. :))

Nikogo nie nominuję, nie mama na to już siły. Ale odpowiedziałam sukces. :D A rozdział powinien się pojawić jutro...możliwe że wieczorem. :D

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 26.

Obudziłam sie z kaszlem. Coś było nie tak.Otworzyłam oczy i zobaczyłam...tak właściwie to ja nic nie zobaczyłam. Było ciemno, duszno i...gorąco.? Coś było nie tak, i to bardzo. Uważnie rozejrzałam sie po pokoju. To był dym. Ale skąd.? Przy oknie zauważyłam kartkę
"Jednak nie posłuchałaś mojej rady. Niestety teraz czeka cię kara i nauczka na całe życie skarbie"
Osłupiałam. Jaka kara.?! Nauczka na całe życie.?! Nie, teraz już się boję. Co on wymyślił.?! Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Płomienie.?! Pożar.?! Ale jak, gdzie, co.?! Jay.! Gdzie on jest.?! Nie przejdę przez ten ogień. Cholera jasna, co ja mam teraz zrobić.?! Szybko zamknęłam drzwi, bo było strasznie gorąco i duszno. Myśl. Myśl. MYŚL.!!! Co ja mam zrobić.? No myśl.! Ponownie zaczęłam kaszleć. Długo tu nie pociągnę. Otworzyłam okno, aby nabrać świeżego powietrza. Niestety tylko trochę go miałam, ponieważ wszędzie był dym. Szybko sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Maxa.
-Halo.?-usłyszałam zaspany głos Łysolka
-Max, u nas jest pożar.! Dom się pali, a ja jestem uwięziona. Nie wiem co z Jayem. Proszę uratujcie go...-przerwało nam połączenie, bo...nosz cholera.! Bateria mi padła. Ponowny atak kaszlu. Wystawiłam głowę za okno i próbowałam wdychać świeże powietrze. Mam nadzieję, że weźmie to na poważnie...

**Perspektywa Maxa**
-Max, u nas jest pożar.! Dom się pali, a ja jestem uwięziona. Nie wiem co z Jayem. Prosze uratujcie go...-ej, ej, ej, co.?! Pożar.?! Cholera. W sekundę ożywiłem się i wyskoczyłem z łóżka. Ubrałem jakieś ciuchy i pobiegłem do pokoi Toma i Natha. Siva był u Nareeshy.
-Zbieraj dupę dom Jaya i Ann sie pali.!-Tom dopiero po minucie skojarzył o co chodzi, a u Nathana było odwrotnie, zerwał się z łóżka jak oparzony. Będąc juz w samochodzie, prowadziłem i opowiedziałem chłopakom o tym, o czym wiem. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zauważyłem Jaya spanikowanego, przestraszonego. A Ann.? O cholera ona tam jest.! Obok Loczka stała walizka. Ta sama którą miała Ana. To jest jej walizka. Chciała w nocy wyjechać... Dom był w płomieniach. Nathan chyba zaczaił że nie ma tu Any i chciał ją ratować, ale w porę go z Tomem przytrzymaliśmy. Zależy mu na niej. Gdy wtedy pojechaliśmy z nim pogadać, on nam powiedział jak naprawdę było. Nath na nią czekał, ale zjawiła się ta zołza i rozmawiali o nich. A najwidoczniej Dionnie musiała zobaczyć zbliżającą się Ann i go pocałowała. Chłopak ją odepchnął i zaczął sie na nią drzeć. Czyli standard. Ana nie widziała wszystkiego, musiała źle skojarzyć fakty. Po kilku minutach przyjechała straż pożarna, po którą zadzwonił Seev, i zaczęli gasić pożar. A my nic nie mogliśmy zrobić. Natha najwidoczniej to przerosło i nie zważając na nasze krzyki, wbiegł do środka.

**Perspektywa Ann**
Chodziłam po pokoju. Miałam mroczki przed oczami i co chwila dostawałam ataku kaszlu. No tak, zaczynało brakować tlenu. Ja mogę umrzeć, ważne żeby Jay przeżył. Rozpadł by się się zespół. Przeze mnie. Nie chcę do tego dopuścić. Ustałam przy otwartym oknie. Jeszcze trochę świeżego powietrza dostało się do moich płuc. Zakręciło mi się w głowie, przez co osunęłam się po ścianie na podłogę. Moje oczy powoli się zamykały i robiło sie tak lekko. Gdy prawie zupełnie straciłam przytomność, gdzieś w dali usłyszałam głos, który wołał moje imię, a potem zupełnie opadłam.

________________________________________________________________________
Sjeeeemaaaa. :D
No to oto macie. xd
Nie zabijajcie. xp
Tak musiało się zdarzyć. :D
Próbowałam to opisać jak najlepiej, a czy dałam radę to opinię zostawiam Wam. ;*
Chyba wprowadzę taką rutynę. :D Czyli pytankaa. xp Lubię jak tak zgadujecie. ^^
Czyli następne. ;D
Czy Ana przeżyje.? A Nathan.?
No to takie króciutkie. ;p
Zmykam bo burza idzie. ;* 3mać sie taam. <3

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 25.

 Piosenki, które się pojawią polecam słuchać w czasie czytania. Wprawiają w nastrój.
Nie chcąc dłużej na to patrzeć, zawróciłam się i pobiegłam do domu. Jak on mógł.?! Przecież to... Czyli co maja znaczyć te wszystkie jego gesty wobec mnie.? Ale przecież sam mówił, że już jej nie kocha, że kocha mnie. Teraz w duchu dziękuje Bogu, że nie dopuściłam do tego. Ta noc. Chciałabym ją zapomnieć. Nie dam rady. Spędziłam ją z osobą którą kocham do szaleństwa, więc nie ma szans żebym o tym zapomniała...
   Wbiegłam do domu jak burza i od razu, nawet nigdzie się nie rozglądając, pobiegłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku, nadal płacząc. Albo mi się wydawało, albo jak biegłam to mignęła mi łysa głowa(Boższz jak to brzmi,xd). Max tu jest. O nie. Oh, mniejsza z tym. Zaczęłam myśleć nad tym co zobaczyłam. Na sama myśl, przywołanie sobie tego widoku, łzy szybciej wypływają z oczu. A może on chciał mi przez to powiedzieć, że to jednak nie to.? Że, całując się z Dionnie, chciał mi pokazać, że się pomylił względem uczuć.? Skoro tak, to niech ma tę cholerną satysfakcję. Wygrał. Niech ma. Zniknę z jego życia raz na zawsze. Złapała słuchawki, podłączyłam do telefonu i włączyłam piosenkę, która teraz idealnie opisywała moją sytuację. Słysząc pierwsze słowa utworu, łzy zaczęły spływać coraz szybciej. Wyciągnęłam z dna szafy walizkę i zaczęłam wkładać do niej ciuchy. 2 tygodnie wcześniej wrócę to mi nic nie zaszkodzi. Nie będę musiała na niego patrzeć. Przełączyłam na Love The Way You Lie. Jeszcze więcej łez poleciało ale szybko je wytarłam i zabrałam się do dalszego pakowania. Przy refrenie  usiadłam przy w połowie pełnej walizce i pozwoliłam łzom swobodnie płynąć. Mam tego dość. I nagle mnie olśniło. Skoro nie chciałam się z nim przespać to wrócił do tej....dziwki.?! Czyli już wszystko jasne. Zacisnęłam powieki i wsłuchałam się w muzykę. Musiałam się uspokoić. Gdy już byłam w miarę spokojna, chociaż co chwila spływała łza, do moich uszu doszły pierwsze dźwięki "Personal Soldier", jak najszybciej przełączyłam. Nie chciałam teraz słyszeć jego głosu. I znów ten obraz powrócił. Potrząsnęłam głową o wróciłam do pakowania rzeczy. Po upływie pół godziny, byłam pakowana i leżałam z laptopem na łóżku i wchodziłam na stronę gdzie zamawiałam bilet. Już miałam chciałam nacisnąć Enter, bo zmieniałam datę na jutro, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Z niechęcią wstałam i podeszłam do drzwi, ale nagle naszły mnie obawy. A może to on.? Nie, nie chcę się z nim widzieć. Chwilę tak stałam aż usłyszałam czyjś głos.
-Ana, mogę wejść.?-to był Max. Odetchnęłam z ulgą i przekręciłam zamek. Powoli otworzyłam drzwi i zobaczyłam Maxa, który tylko gdy mnie zobaczył, od razu mnie przytulił. No tak, oczy czerwone, popuchnięte od płaczu i wilgotne policzki. Nie no, nic sie nie stało. Nie wnikam. Wtuliłam się w jego tors i ponownie sie rozpłakałam. Max zaprowadził mnie i usadził na łóżku, siadając obok mnie i dalej obejmując. Wytarłam łzy i spojrzałam na Łysolka, który tylko spytał.
-Co się stało.?-w jego głosie było takie zmartwienie i w pewnym sensie opiekuńczość.
-On...-zacięłam się, bo nowe łzy zaczęły spływać po policzkach.
-Kto.?
-...z Dionnie.-dokończyłam zdanie, a Max wybałuszył oczy.
-Nathan.?-na samo wspomnienie jego imienia, moje policzki były coraz bardziej mokre. Max chyba domyślił się o co biega, bo zacisnął pięści i wstał z zamiarem wyjścia z pokoju. Złapałam chłopaka z a nadgarstek, a gdy ten na mnie spojrzał, pokręciłam głową na "nie". Kiwnął głową na znak, że nic nie zrobi i chciał już wyjść z pokoju, gdy cos przykuło jego uwagę tak, że aż krzyknął.
-Czy ty masz zamiar wyjechać.?! Teraz.?!-ja tylko spuściłam głowę i czekałam aż wpadnie do pokoju Jay. I nie myliłam się. Po minucie w drzwiach pojawiła się sylwetka mojego brata.
-Że co.?! Co się stało.?-Max powiedział trzy słowa, tylko trzy, a Jay wybiegł z pokoju. Nosz pięknie. Wybiegłam za Jayem, który zamierzał już wychodzić.
-Nie Jay, proszę nie idź. On nic o tym nie wie. I lepiej niech nie wie.-chłopak spojrzał na mnie a potem mocno przytulił. Tym razem się nie rozpłakałam. Starczy już tych łez.
-Nie możesz wyjechać. Nie pozwolę ci, rozumiesz.-spojrzał na mnie. Był stanowczy. Nie, ja tu nie zostanę. To mnie przerosło. Ja wiem, dowiedziałam sie o jego uczuciach trzy dni temu, a już histeryzuje. Ale moje uczucie było od...hmmm...praktycznie samego początku. Mogę nawet powiedzieć miłość od pierwszego wejrzenia. Ale nie sądziłam, że on to odwzajemnia. To było dla mnie zdziwieniem. Przecież był z D...no wiecie o kogo chodzi, potem powiedział, że jej w ogóle nie kochał, chociaż ona tez nie była wobec niego szczera i lizała się z jakimś pierwszym lepszym kolesiem. No ale najwidoczniej uczucie do niej powróciło skoro całował sie z nia w miejscu, w którym mieliśmy się spotkać. Teraz będę pamiętać, że miłość od pierwszego wejrzenia nie zawsze jest tą prawdziwą.
  Jay pocałował mnie w czoło i zawołał Maxa, a potem razem pojechali gdzieś, a mając na myśli gdzieś rozumiem dom The Wanted. Czyli będzie afera. Braciszek jeszcze wspomniał że za godzinę wróci, no dobra. Zamknęłam szczelnie dom i tylne wyjście oraz wszystkie okna. Nie chciałam żeby on tu sie pojawił. Mam na myśli Bartka, nie Nathana. Po godzinie bezczynnego leżenia, chodzenia itd.(naprawdę mi się nudziło), usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Oho, Jay wrócił. Pełna nerwów, zeszłam na dół gdzie zobaczyłam mojego brata, który był w stanie neutralnym. Dziwne. Dobra nie wnikam. Loczek poszedł spać, a ja skorzystałam z okazji i po cichutku wyniosłam swoja walizkę z pokoju i ustawiłam blisko drzwi, żebym nie miała dużo taszczenia. Tak wyjeżdżam. Jay nic nie wie. I niech tak zostanie. Zniknę po cichu, nikt się nie dowie kiedy i będzie po sprawie. Zmęczona kolejnym dniem, poszłam spać. Nie wiedziałam, że może być to moja ostatnia noc...

_____________________________________________________________________________
Kaaaaa Buuuum. xd
Dobra macie, poleciałam po bandzie. :D
Miałam sie uczyć, a napisałam rozdział. No niech, znowu zawalę noc. -.-
Ale jak ma się w czasie burzy wenę, to przykro mi bardzo. :D
Przepraszam S an. Nie bij. To musiał być on. ;*
No to teraz dowiedziałyście sie o co chodzi. :D
Znów was zanudzę pytaniem. xp
Co się wydarzy tej nocy.?
Trochę grozy nie zaszkodzi. xd
5 komentarzy pod ostatnim postem.?! Kocham was. ;**
A może pod tym też.? ^^
Lofffciam. <3

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 24.

-Fajna koszulka-puścił do mnie oczko Tom, a ja czułam że robię sie czerwona.
-Oh cicho bądź Tom.-Kelsey walnęła swojego chłopaka w ramię.-Młodzi są, hormony buzują.
-Nie rozpędzaj sie tak, dobrze.?-Nathan uspokoił ich. Już myślałam, że blondynka zacznie cos gadać o ten teges. Mniejsza z tym.
-A gdzie jest Jay i jego...emm...koleżanka i Siva z Nareeshą.?-serio, nie wiedziałam jak nazwać tę dziewczynę, bo byłam wręcz pewna, że było cos więcej niż tylko flirt. :D
-No, zgaduję, że w pokoju śpią lub w wannie.-widząc moją pytającą minę dodał.-Jak szli to wpadli do łazienki, chyba.-podrapał sie po głowie a potem wzruszył ramionami. Dobra, ważne że są w domu, a nie...gdzieś indziej. Nie wnikając w szczegóły przyłaczyłam sie do rozmowy, która prowadził Tom i Nathan.
-I ty myślisz że to dobry pomysł. Weź ty sie najpierw podrap po głowie, potem pomyśl.-yy.??
-A dlaczego.? Nathan, on nie jest dobry, tylko genialny.-Tom
-Ogarnij się. A myślisz że się nie zemści.? Zemści, dwa razy mocniej, wiec ja w to wolę się nie ruszać.
-Ale o co chodzi.?-wcięłam im się w rozmowę ale musiałam się dowiedzieć o co chodzi.
-Tom chce zrobić kawał Jayowi.-a to o to chodzi.
-Przyznam że ciekawy pomysł.-Nathanowi dosłownie ręce opadły, a Tom zaczał się rechotać.
-Błagam tylko nie mów że mu pomożesz.-popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, na co ja sie szeroko uśmiechnęłam.
-Nie.-Tomowi zrzędła mina, a Nathan się uśmiechnął.-Ale plan mu pomoge obmyślić.-no a tym razem było na odwrót, Tom się wyszczerzył a Nathanowi zrzedła mina. Widząc to dodałam.-No chyba to nie jest żadna pomoc nieprawdaż.?-uniosłam brew do góry, na co brunet tylko pokręcił ze zrezygnowaniem głową. Spojrzałam za okno.-A tak właściwie to która jest godzina.?-wzrok przeniosłam na Maxa, Toma i Kelsey. Łysy wyciągnął telefon i spojrzął na zegar.
-13 a czemu pytasz.?-mało co oczy wyszły mi z orbit. Nie no super. Za 3 godziny spotkanie z mamą a ja jestem w rozsypce, nawet gorzej. Wstałam, załapałam Natha za rękę i pociągnęłam w stronę w pokoju w którym spędziliśmy noc.Gdy weszliśmy do środka, ustałam na środku pokoju i rozglądałam sie uważnie. Musiałam znaleźć tę cholerną bluzkę.! Nathan stał oparty o ścianę. Zwróciłam się w jego stronę i chwilę tak patrzyłam i nagle dostałam olśnienia, lampeczka się zapaliła. :D Tę noc pamiętałam baardzo dobrze. W głowie podsuwałam sobie obraz co po kolei sie działo. Podeszłam do Nathana i oparłam się o ścianę obok niego. Chłopak tylko spojrzał na mnie pytająco, a ja nie zwróciłam na to uwagi i spojrzałam na lewo. Uśmiechnęłam się. Znalazła się. Odwróciłam się w stronę zdezorientowanego bruneta, który zobaczywszy moją zgubę, otworzył usta aby coś powiedzieć, ale po chwili uśmiechnął się(dalej z otwartą buźką) i pokiwał głową. Ja tylko zmrużyłam oczy i patrząc jak kiwa tą głową, zaśmiałam się.

3 godziny póżnej
Dotarłam do kawiarenki, w której zostałam umówiona z 'mamą'. Tylko ciekawe jak ją poznam. Aha, to się obudziłam z takim pytaniem. -.- Nie ma co. Usiadłam przy stoliku stojącym przy oknie i zamówiłam cappucino. Przypominałam sobie dzisiejszy dzień. Od samego rana do teraz. Najpierw pobudka przy Nathanie(z resztą cała noc z tym ciasteczkiem.*.*), potem ta poranna akcja. A no i oczywiście plan Toma nie wypalił, bo jak on i Max nieśli Loczka w stronę basenu(chcieli im zrobić tzw. małą pobudkę) to sie obudził i zamiast niego to tamta dwójka wpadła. Potem Nathan odwiózł mnie do domu(i chwała mu za to.!) bo inaczej bym nie zdążyła. Przebrałam się(--->) i brunet uparł się że mnie odwiezie na miejsce. Domyślałam się dlaczego. ^^ Gdy dojechaliśmy na miejsce i gdy złapałam już za klamkę, chłopak odezwał się.
-Ej nie pożegnasz się.?-spojrzałam na niego a on przyciągnął mnie do siebie i wpił w usta, Ohoho, szaleje. :D Mimo że zostałam mile zaskoczona odwzajemniłam pocałunek. Oderwałam się od niego i wyszłam. Przypominając to sobie od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy. Ale dalej nie mogę uwierzyć w to, że powiedział mi to prosto w oczy. Kocha mnie. Może był troszke podpity, ale jestem pewna że pamięta co robiliśmy w nocy. ^^ Na wspomnienie o nocy uśmiechnęłam sie szerzej i przeszły mnie takie małe dreszczyki. Oj była to piękna noc. Z moich przemyśleń wybił mnie dzwonek oznajmiający, ze ktoś wchodzi do lokalu. Tym kimś okazał się moja domniemana rodzicielka. Dlaczego domniemana.? Nie pamiętam jej, więc śmiem polemizować czy serio to ona. Z reszta poruszałam już ten temat(rozdział 19), więc koniec gadania. Poznałam ją, ponieważ łudząco przypominała Jaya, tylko miała dłuższe włosy. Mniejsza o większość. Grzecznie sie przywitałam i usiadłyśmy naprzeciwko siebie. Moje cappucino było zimne, więc zamówiłam drugie, a mama kawę. Po bardzo krótkiej chwili, odezwała się.
-Tak dawno cię nie widziałam.-co ja mam przez to rozumieć.?!
-Nie rozumiem. Jak dawno.? To ty mnie odwiedzałaś.? Byłaś w Polsce.?-tysiące pytań nasuwało mi się do głowy, na które niedługo powinnam uzyskać odpowiedź.
-Jak byłaś mała. Tak odwiedzałam cię. Tak byłam w Polsce.-łaaał. No to sie porobiło. A ja snułam wymysły że moją matkę kosmici porwali i podmienili. -.- Gdy kelner przyniósł zamówienie i piłyśmy nasze ciepłe napoje mama zaczęła rozmowę.
-No to pytaj o co chcesz.-ciepły uśmiech z jej strony przekonał mnie do zadania pytania.
-Dlaczego.?-jestem pewna, ze mama wie o co chodzi.
-Ojciec ci tego nie opowiadał.?-czy ona próbuje sie wykręcić. O nie.
-A no opowiedział, ale wydaje mi się, że nie powiedział wszystkiego.-te zdanie powiedziałam po polsku. Mam z deczko zaskoczona, odpowiedziała.
-Nie. Powiedział ci całą prawdę. Tak jak było, od samego początku.- dobra, powiedzmy, że jej uwierzę. Choć, może rzeczywiście to prawda. Sama już nie wiem. Z resztą tata by mnie nie okłamał, więc to jest prawda. Z moich krótkich przemyśleń wyrwał mnie głos mojej rodzicielki.-To może skończmy ten sztywny temat. Jak ci się tu podoba.?-i tak zaczęłyśmy naszą baaardzo długą rozmowę. Po jakichś 2 godzinkach, poszłyśmy jeszcze na spacer do parku. Świerze powietrze trochę mnie orzeźwiło. Gdy już zaczynało sie ściemniać, postanowiłam wrócić do domu. Pożegnałyśmy sie i każda poszła w swoją stronę. Idąc, myślałam nad tym, ile się tu wydarzyło. Ciekawie było. Nawet bardzo. Na samą myśl, że musze wracać od razu posmutniałam... A tak właściwie to kiedy ja wyjeżdżam.?! Wyszperałam z torebki telefon i spojrzałam w kalendarz. 3 tygodnie.?! O w mordę, jak to szybko z zleciało. I powrócę do mojej starej codzienności, nazywanej chodzeniem do szkoły. -.- Choć i tak ich będę odwiedzać. :D Dobra nie myślę o tym więcej. Chciałam komórkę włożyć z powrotem do torby, gdy nagle usłyszałam charakterystyczny, oznajmiający przyjście smsa. Odczytując wiadomość ustałam i ze zdziwienia otworzyłam buzię.
"Pięknie wyglądasz kochanie. Ale widzę, że moje słowa puściłaś mimo uszu i robisz swoje. Niestety skarbie tego pożałujesz..."
Przy pierwszym zdaniu obróciłam się wokoło, patrząc czy kogoś nie ma. Jakieś dwie parki i starsza pani. Mignęła mi jeszcze jakaś postać pomiędzy drzewami, ale wątpię czy to on. Mniejsza z tym. Druga część smsa napełniła mnie niepokojem. Ale o co może chodzić.? Co robię swoje.? Jakie jego słowa puściłam mimo uszu.? Jego groźby.? A jeśli o to chodzi.? Nie boję się go. Dalej. Pożałuję.? W jaki sposób.? Co on zrobi.? Znowu mi grozi. I znowu jest w przekonaniu, że do niego wrócę. Phi.! Chyba musiało by mnie coś pieprznąć w głowę, żebym do tego dupka wróciła. Nigdy.! Nieco wkurzona wróciłam do domu, gdzie zobaczyłam Jaya leczącego kaca. Wyobraźcie to sobie : leży na kanapie, oczy zamknięte, wszędzie cicho i...moje ciche zamknięcie drzwi wywołało u niego spadnięcie z tymczasowego łóżka na podłogę. Podniósł  głowę, spojrzał na mnie i powiedział cicho.
-Mogłabyś ciszej zamykać te drzwi.?-ja się tylko uśmiechnęłam i odpowiedziałam równie cicho co on.
-Ale wiesz, ja właśnie zamknęłam te drzwi bardzo cicho.-Loczek tylko zmrużył oczy i usiadł na sofie. Dosiadłam sie do niego i dodałam.-Z bliska wyglądasz jeszcze gorzej.- przekrzywiłam głowę w prawo stronę.
-Ta, śmiej się.-Jay wywrócił oczami.-A właśnie opowiadaj jak było na spotkaniu z mamą.?-no i zajęło mi jeszcze jakieś pół godziny opowiedzenie wszystkiego. Nie powiedziałam mu tylko o tej akcji z smsem. Sama sobie z nim poradzę. Potem pogadaliśmy jeszcze o jakichś pierdołach i zmęczona dzisiejszym dniem, poszłam spać.

2 dni późnej
Kolejny piękny poranek. Ale także oraz bliżej do mojego wyjazdu. Ehh...  Dobra nie załamujemy sie tylko korzystamy jeszcze z tych dwóch tygodni. :D Wstałam pełna energii na nowy dzień. Otworzyłam szeroko okno i wychyliłam głowę. Ciepłe, letnie powietrze owiało moją twarz. Uśmiechnęłam się i poszłam się ubrać. Założyłam jakieś dżinsowe spodenki i żółtą bokserkę. Ciepło jest. xd Zjadłam jakies śniadanie i z laptopem usiadłam na parapecie przy otwartym oknie. Przeglądałam plany lotów do Polski. I znalazłam świetny. W piątek o 17 wylot. Dla mnie bomba. Zamówiłam bilet a potem weszłam na facebooka i twittera. Na tym drugim dodałam wpis : Domu przybywam. :D. Wyłączyłam laptopa. Właśnie, umówiłam się na dzisiaj z Nathem. Coś ala randka.
Ubrałam się(--->) i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam do tego brązowe botki i wyszłam z domu. Szłam spacerkiem bo miałam jeszcze 10 minut, a do parku dochodziłam w połowę tego czasu. W tym czasie myślałam. Myślałam o Nathanie i o mnie. O nas. W pewnym sensie jesteśmy razem, a w pewnym nie. Z resztą niedługo wyjeżdżam, a związek na odległość by nie przetrwał. Sama nie wiem już co mam o tym myśleć. Będę musiała z nim o tym porozmawiać. Dobra ja go kocham, on mnie też. Proste logiczne, ale no nie wiem sama. Oh to jest takie trudne.! Mieliśmy sie spotkać przy fontannie, więc skierowałam sie w tamta stronę i z szoku zatrzymałam się. Gdy to zobaczyłam w moich oczach pojawiły sie łzy.

____________________________________________________________________________
No witajcie. ;*
Rozdział pisałam przez 4 dni, ale i tak większość dzisiaj. :D
Wiem zabijecie mnie że znów urwałam w takim momencie, no ale trzeba was troszkę was podtrzymać w napięciu. ^^
Co zobaczyła Ann.? Co, że pojawiły sie w jej oczach łzy.?
A odpowiedź na poprzednie pytanie jest na początku. xd
Na rozdział niestety poczekać musicie do następnego weekendu lub nie dłużej. ;p
Trzymajcie sie taam. <3