sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 24.

-Fajna koszulka-puścił do mnie oczko Tom, a ja czułam że robię sie czerwona.
-Oh cicho bądź Tom.-Kelsey walnęła swojego chłopaka w ramię.-Młodzi są, hormony buzują.
-Nie rozpędzaj sie tak, dobrze.?-Nathan uspokoił ich. Już myślałam, że blondynka zacznie cos gadać o ten teges. Mniejsza z tym.
-A gdzie jest Jay i jego...emm...koleżanka i Siva z Nareeshą.?-serio, nie wiedziałam jak nazwać tę dziewczynę, bo byłam wręcz pewna, że było cos więcej niż tylko flirt. :D
-No, zgaduję, że w pokoju śpią lub w wannie.-widząc moją pytającą minę dodał.-Jak szli to wpadli do łazienki, chyba.-podrapał sie po głowie a potem wzruszył ramionami. Dobra, ważne że są w domu, a nie...gdzieś indziej. Nie wnikając w szczegóły przyłaczyłam sie do rozmowy, która prowadził Tom i Nathan.
-I ty myślisz że to dobry pomysł. Weź ty sie najpierw podrap po głowie, potem pomyśl.-yy.??
-A dlaczego.? Nathan, on nie jest dobry, tylko genialny.-Tom
-Ogarnij się. A myślisz że się nie zemści.? Zemści, dwa razy mocniej, wiec ja w to wolę się nie ruszać.
-Ale o co chodzi.?-wcięłam im się w rozmowę ale musiałam się dowiedzieć o co chodzi.
-Tom chce zrobić kawał Jayowi.-a to o to chodzi.
-Przyznam że ciekawy pomysł.-Nathanowi dosłownie ręce opadły, a Tom zaczał się rechotać.
-Błagam tylko nie mów że mu pomożesz.-popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, na co ja sie szeroko uśmiechnęłam.
-Nie.-Tomowi zrzędła mina, a Nathan się uśmiechnął.-Ale plan mu pomoge obmyślić.-no a tym razem było na odwrót, Tom się wyszczerzył a Nathanowi zrzedła mina. Widząc to dodałam.-No chyba to nie jest żadna pomoc nieprawdaż.?-uniosłam brew do góry, na co brunet tylko pokręcił ze zrezygnowaniem głową. Spojrzałam za okno.-A tak właściwie to która jest godzina.?-wzrok przeniosłam na Maxa, Toma i Kelsey. Łysy wyciągnął telefon i spojrzął na zegar.
-13 a czemu pytasz.?-mało co oczy wyszły mi z orbit. Nie no super. Za 3 godziny spotkanie z mamą a ja jestem w rozsypce, nawet gorzej. Wstałam, załapałam Natha za rękę i pociągnęłam w stronę w pokoju w którym spędziliśmy noc.Gdy weszliśmy do środka, ustałam na środku pokoju i rozglądałam sie uważnie. Musiałam znaleźć tę cholerną bluzkę.! Nathan stał oparty o ścianę. Zwróciłam się w jego stronę i chwilę tak patrzyłam i nagle dostałam olśnienia, lampeczka się zapaliła. :D Tę noc pamiętałam baardzo dobrze. W głowie podsuwałam sobie obraz co po kolei sie działo. Podeszłam do Nathana i oparłam się o ścianę obok niego. Chłopak tylko spojrzał na mnie pytająco, a ja nie zwróciłam na to uwagi i spojrzałam na lewo. Uśmiechnęłam się. Znalazła się. Odwróciłam się w stronę zdezorientowanego bruneta, który zobaczywszy moją zgubę, otworzył usta aby coś powiedzieć, ale po chwili uśmiechnął się(dalej z otwartą buźką) i pokiwał głową. Ja tylko zmrużyłam oczy i patrząc jak kiwa tą głową, zaśmiałam się.

3 godziny póżnej
Dotarłam do kawiarenki, w której zostałam umówiona z 'mamą'. Tylko ciekawe jak ją poznam. Aha, to się obudziłam z takim pytaniem. -.- Nie ma co. Usiadłam przy stoliku stojącym przy oknie i zamówiłam cappucino. Przypominałam sobie dzisiejszy dzień. Od samego rana do teraz. Najpierw pobudka przy Nathanie(z resztą cała noc z tym ciasteczkiem.*.*), potem ta poranna akcja. A no i oczywiście plan Toma nie wypalił, bo jak on i Max nieśli Loczka w stronę basenu(chcieli im zrobić tzw. małą pobudkę) to sie obudził i zamiast niego to tamta dwójka wpadła. Potem Nathan odwiózł mnie do domu(i chwała mu za to.!) bo inaczej bym nie zdążyła. Przebrałam się(--->) i brunet uparł się że mnie odwiezie na miejsce. Domyślałam się dlaczego. ^^ Gdy dojechaliśmy na miejsce i gdy złapałam już za klamkę, chłopak odezwał się.
-Ej nie pożegnasz się.?-spojrzałam na niego a on przyciągnął mnie do siebie i wpił w usta, Ohoho, szaleje. :D Mimo że zostałam mile zaskoczona odwzajemniłam pocałunek. Oderwałam się od niego i wyszłam. Przypominając to sobie od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy. Ale dalej nie mogę uwierzyć w to, że powiedział mi to prosto w oczy. Kocha mnie. Może był troszke podpity, ale jestem pewna że pamięta co robiliśmy w nocy. ^^ Na wspomnienie o nocy uśmiechnęłam sie szerzej i przeszły mnie takie małe dreszczyki. Oj była to piękna noc. Z moich przemyśleń wybił mnie dzwonek oznajmiający, ze ktoś wchodzi do lokalu. Tym kimś okazał się moja domniemana rodzicielka. Dlaczego domniemana.? Nie pamiętam jej, więc śmiem polemizować czy serio to ona. Z reszta poruszałam już ten temat(rozdział 19), więc koniec gadania. Poznałam ją, ponieważ łudząco przypominała Jaya, tylko miała dłuższe włosy. Mniejsza o większość. Grzecznie sie przywitałam i usiadłyśmy naprzeciwko siebie. Moje cappucino było zimne, więc zamówiłam drugie, a mama kawę. Po bardzo krótkiej chwili, odezwała się.
-Tak dawno cię nie widziałam.-co ja mam przez to rozumieć.?!
-Nie rozumiem. Jak dawno.? To ty mnie odwiedzałaś.? Byłaś w Polsce.?-tysiące pytań nasuwało mi się do głowy, na które niedługo powinnam uzyskać odpowiedź.
-Jak byłaś mała. Tak odwiedzałam cię. Tak byłam w Polsce.-łaaał. No to sie porobiło. A ja snułam wymysły że moją matkę kosmici porwali i podmienili. -.- Gdy kelner przyniósł zamówienie i piłyśmy nasze ciepłe napoje mama zaczęła rozmowę.
-No to pytaj o co chcesz.-ciepły uśmiech z jej strony przekonał mnie do zadania pytania.
-Dlaczego.?-jestem pewna, ze mama wie o co chodzi.
-Ojciec ci tego nie opowiadał.?-czy ona próbuje sie wykręcić. O nie.
-A no opowiedział, ale wydaje mi się, że nie powiedział wszystkiego.-te zdanie powiedziałam po polsku. Mam z deczko zaskoczona, odpowiedziała.
-Nie. Powiedział ci całą prawdę. Tak jak było, od samego początku.- dobra, powiedzmy, że jej uwierzę. Choć, może rzeczywiście to prawda. Sama już nie wiem. Z resztą tata by mnie nie okłamał, więc to jest prawda. Z moich krótkich przemyśleń wyrwał mnie głos mojej rodzicielki.-To może skończmy ten sztywny temat. Jak ci się tu podoba.?-i tak zaczęłyśmy naszą baaardzo długą rozmowę. Po jakichś 2 godzinkach, poszłyśmy jeszcze na spacer do parku. Świerze powietrze trochę mnie orzeźwiło. Gdy już zaczynało sie ściemniać, postanowiłam wrócić do domu. Pożegnałyśmy sie i każda poszła w swoją stronę. Idąc, myślałam nad tym, ile się tu wydarzyło. Ciekawie było. Nawet bardzo. Na samą myśl, że musze wracać od razu posmutniałam... A tak właściwie to kiedy ja wyjeżdżam.?! Wyszperałam z torebki telefon i spojrzałam w kalendarz. 3 tygodnie.?! O w mordę, jak to szybko z zleciało. I powrócę do mojej starej codzienności, nazywanej chodzeniem do szkoły. -.- Choć i tak ich będę odwiedzać. :D Dobra nie myślę o tym więcej. Chciałam komórkę włożyć z powrotem do torby, gdy nagle usłyszałam charakterystyczny, oznajmiający przyjście smsa. Odczytując wiadomość ustałam i ze zdziwienia otworzyłam buzię.
"Pięknie wyglądasz kochanie. Ale widzę, że moje słowa puściłaś mimo uszu i robisz swoje. Niestety skarbie tego pożałujesz..."
Przy pierwszym zdaniu obróciłam się wokoło, patrząc czy kogoś nie ma. Jakieś dwie parki i starsza pani. Mignęła mi jeszcze jakaś postać pomiędzy drzewami, ale wątpię czy to on. Mniejsza z tym. Druga część smsa napełniła mnie niepokojem. Ale o co może chodzić.? Co robię swoje.? Jakie jego słowa puściłam mimo uszu.? Jego groźby.? A jeśli o to chodzi.? Nie boję się go. Dalej. Pożałuję.? W jaki sposób.? Co on zrobi.? Znowu mi grozi. I znowu jest w przekonaniu, że do niego wrócę. Phi.! Chyba musiało by mnie coś pieprznąć w głowę, żebym do tego dupka wróciła. Nigdy.! Nieco wkurzona wróciłam do domu, gdzie zobaczyłam Jaya leczącego kaca. Wyobraźcie to sobie : leży na kanapie, oczy zamknięte, wszędzie cicho i...moje ciche zamknięcie drzwi wywołało u niego spadnięcie z tymczasowego łóżka na podłogę. Podniósł  głowę, spojrzał na mnie i powiedział cicho.
-Mogłabyś ciszej zamykać te drzwi.?-ja się tylko uśmiechnęłam i odpowiedziałam równie cicho co on.
-Ale wiesz, ja właśnie zamknęłam te drzwi bardzo cicho.-Loczek tylko zmrużył oczy i usiadł na sofie. Dosiadłam sie do niego i dodałam.-Z bliska wyglądasz jeszcze gorzej.- przekrzywiłam głowę w prawo stronę.
-Ta, śmiej się.-Jay wywrócił oczami.-A właśnie opowiadaj jak było na spotkaniu z mamą.?-no i zajęło mi jeszcze jakieś pół godziny opowiedzenie wszystkiego. Nie powiedziałam mu tylko o tej akcji z smsem. Sama sobie z nim poradzę. Potem pogadaliśmy jeszcze o jakichś pierdołach i zmęczona dzisiejszym dniem, poszłam spać.

2 dni późnej
Kolejny piękny poranek. Ale także oraz bliżej do mojego wyjazdu. Ehh...  Dobra nie załamujemy sie tylko korzystamy jeszcze z tych dwóch tygodni. :D Wstałam pełna energii na nowy dzień. Otworzyłam szeroko okno i wychyliłam głowę. Ciepłe, letnie powietrze owiało moją twarz. Uśmiechnęłam się i poszłam się ubrać. Założyłam jakieś dżinsowe spodenki i żółtą bokserkę. Ciepło jest. xd Zjadłam jakies śniadanie i z laptopem usiadłam na parapecie przy otwartym oknie. Przeglądałam plany lotów do Polski. I znalazłam świetny. W piątek o 17 wylot. Dla mnie bomba. Zamówiłam bilet a potem weszłam na facebooka i twittera. Na tym drugim dodałam wpis : Domu przybywam. :D. Wyłączyłam laptopa. Właśnie, umówiłam się na dzisiaj z Nathem. Coś ala randka.
Ubrałam się(--->) i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam do tego brązowe botki i wyszłam z domu. Szłam spacerkiem bo miałam jeszcze 10 minut, a do parku dochodziłam w połowę tego czasu. W tym czasie myślałam. Myślałam o Nathanie i o mnie. O nas. W pewnym sensie jesteśmy razem, a w pewnym nie. Z resztą niedługo wyjeżdżam, a związek na odległość by nie przetrwał. Sama nie wiem już co mam o tym myśleć. Będę musiała z nim o tym porozmawiać. Dobra ja go kocham, on mnie też. Proste logiczne, ale no nie wiem sama. Oh to jest takie trudne.! Mieliśmy sie spotkać przy fontannie, więc skierowałam sie w tamta stronę i z szoku zatrzymałam się. Gdy to zobaczyłam w moich oczach pojawiły sie łzy.

____________________________________________________________________________
No witajcie. ;*
Rozdział pisałam przez 4 dni, ale i tak większość dzisiaj. :D
Wiem zabijecie mnie że znów urwałam w takim momencie, no ale trzeba was troszkę was podtrzymać w napięciu. ^^
Co zobaczyła Ann.? Co, że pojawiły sie w jej oczach łzy.?
A odpowiedź na poprzednie pytanie jest na początku. xd
Na rozdział niestety poczekać musicie do następnego weekendu lub nie dłużej. ;p
Trzymajcie sie taam. <3

4 komentarze:

  1. Po pierwsze, przepraszam, że nie skomentowałam, ale ostatnie dwa tygodnie to był dla mnie horror, dobra nic tam.
    Po drugie, rozdział naprawdę dobry, co tu więcej pisać.
    Po trzecie, podejrzewam, że w oczach Ann pojawiły się łzy, ponieważ... hmmm... czuję, że to ma związek z Nathem. I to w złym tego słowa znaczeniu. Chyba coś przeskrobał...
    Do następnego,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  2. Dżizas no nie gadaj ze on tam będzie z inna laska ?! w sensie Nathan z inną !
    zamorduje Cię jeśli to bedzie to !. Mam swiadkow ze Cie ostrzegałam ! -.-

    jeeeeejć jaką wenę miałaś ;) dlugi dlugi i jeszcze raz: DŁUGI !

    i ten dylemat proszę państwa - ona jest na poważnie z tym Nathanem czy ona nie jest , hm. O_o
    no chiiiiba jest ! ;)

    wybacz ze nic bardziej konstruktywnego nie napisze, ale gdzies mi dziś myśli uciekają O_O ...
    w każdym razie czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem zabijecie mnie że znów urwałam w takim momencie, no ale trzeba was troszkę was podtrzymać w napięciu. ^^
    tak mam ochotę cię zbić !!!!!!! no ale wtedy nie będzie rozdziału niestety muszę się powstrzymać przed tym :P
    rozdział błagam ma byc szybciej niż w następny weekend
    zrozumiano ?!
    weny!!!!!!!!!!!!
    no i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie .... Tam nie może być Nath z inną laską nie teraz no .. :c
    Rozdział genialny jak zwykle :D
    Myślę .że związek na odległość w ich przypadku nie wypali :c a szkoda
    Jeśli ram będzie Nath z inną tp mogę się założyć że odlygo będzie musiał ja przepraszać i nie wiem czy my wybaczy .... Mam co do tego wątpliwości :o
    Nie wtrrzymam do następnego weekendu weź spróbuj dodać wcześniej pliiiiiiiiiiiiiiis :b
    Wpadniesz do mnie ?tw-fanblog.blogspot.com zapraszam bo kazsa opinia się dla mnie liczy ,szczególnie utalentowanych blogerów takich jak ty :D
    Buziak i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń