wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 17.

  Obudziłam się na pewno nie u siebie w pokoju, ale jakoś miękko było. Podniosłam powoli głowę i o mało co nie spadłam z łóżka. Dlaczego ja z NIM spałam(w normalnym tego słowa znaczeniu.;p).?! Rozejrzałam się po salonie, tak obudziłam się w salonie na kanapie, i nikogo nie zobaczyłam. Spojrzałam na mojego towarzysza, który jeszcze smacznie spał. Tylko mnie zastanawia jak my się zmieściliśmy razem na tej kanapie i dlaczego ja tego nie pamiętam. Postanowiłam już go obudzić, bo była już godzina...o rzesz 10, nie no, nie ma chama, budzimy. Zaczęłam lekko go szturchać i mówić.
-Tom.-nic, zero reakcji- Toom.-też nic, postanowiłam zastosować najlepszą, według mnie opcję pobudki.- Toom, Kelsey czeka na ciebie w łazaience. Naga.-szepnęłam mu do ucha. Chłopak momentalnie otworzył oczy i na mnie spojrzał.
-Co, gdzie.? Ej, dlaczego my razem leżymy.?-noo, zdziwiony to on był.
-Myślałam, że ty mi to powiesz.-wymieniliśmy spojrzenia i wstaliśmy. I teraz najlepsze, byliśmy w swoich ciuchach. Hah, mam was.:D- Jay.?-zaczęłam wołać brata, ale nic nie usłyszałam. Przeszukałam cały dom i nic, nikogo nie było. To było coraz dziwniejsze. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i czyjąś rozmowę, zeszłam więc szybko na dół i odetchnęłam z ulgą. Jay i Nath(?) gdy zauważyli mnie promiennie się uśmiechnęli i poszli z zakupami do kuchni. Poszłam za nimi.
-Hej.A wy już na zakupach byliście.?-no nie powiem, zdziwiło mnie to troszkę. Ale tak tylko troszkę.. :D
-No, pusta lodówka była, a z czegoś trzeba było zrobić śniadanie.-ej, no moment, mój brat i Natha idą na zakupy bo w lodówce jest pusto, a oni chcą zrobić śniadanie. Nie wierzę w to.! Spojrzałam na nich podejrzliwie i tyłem wychodziłam z kuchni. Byłam juz na korytarzu i odwróciłam głowe zobaczyć czy nie zachaczę o jakąś ścianę. W moim przypadku to bardzo możliwe. Dobra, mniejsza z tym. Tak więc, gdy miałam tak odwróconą głowę, poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Przekręciłam głowę i zobaczyłam tam...Nathana. Przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze nosy sie stykały.
-I jak, wyspała sie moja dziewczyna.?-jego słowa totalnie mnie zaskoczyły. Ale że ja.? Jego dziewczyną.? Sorry, ale cos mi tu nie gra. Najpierw budze sie w ramionach Toma, potem Jay z tym śniadaniem, a na koniec Nathan wyskakuje mi z takim tekstem. Naprawdę jest cos nie tak. Choć przyznam, że nie pogardziłabym Nathanem. Mmmm... Dobra, wracamy na ziemię. Brunet spojrzał mi w oczy, potem przerzucił sie na usta. Uśmiechnął się zadziornie, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam, bo wiedziałam co chce zrobić. Nasze usta dzieliły milimetry, juz miały się złączyć...

Usłyszałam trzask i czyjeś głośne "szepty". Nie no spoko. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Toma na kanapie naprzeciwko. Czyli to wszystko był jeden, wielki, piękny sen.? Na to wychodzi. Gdybym sie nie obudziła, możliwe, że w tej właśnie chwili całowałabym sie z Nathem. Dobra nie rozkminiam więcej. Wstałam, przeciągnęłam się i po cichu, żeby nie zbudzić Toma, który rzeczywiście słodko wygląda jak śpi, poszłam do kuchni. A tam Jay i Romeo rozpakowują zakupy. Widząc mnie uśmiechnęli się, co ja odwzajemniłam i usiadłam, osunęłam się na krzesło. Mimo, że się wyspałam, była zmęczona. Ale postanowiłam wybadac w jakich okolicznościach zasnęłam. Mój brat mnie uprzedził.
-Jak sie spało.?-zadał pytanie wkładając mleko do lodówki.(nie wiem po co to napisałam. xd)
-No całkiem dobrze. A propo spania. Kiedy zasnęłam i kiedy wy skończyliście grać.?-dwa nurtujące pytania od kiedy otworzyłam oczy.
-No usnęłaś jakoś po pierwszej,  a my skończyliśmy po drugiej.-no w końcu dowiedziałam się. Dziękuję ci Boże, za oto przystojnego, słodkiego, miłego, czarującego, mającego seksi grzyweczkę i boskie perfumy Nathana. I nagle przypomniałam sobie ten sen. Och, gdyby mogła sie urzeczywistnić ta scena... Te piękne zielono-niebieskie tęczówki po których skakały iskierki i patrzyły w moje oczy z takim, emm..pożądaniem.? Tak. Te usta, które wyginają się w zadziorny uśmiech i aż sie proszą o zakosztowanie ich smaku. Grzywka, która idealnie pasuje do niego i razem z oczami, zadartym noskiem i ustami tworzy wizerunek niby zwykłego chłopaka. Nie, on jest kimś więcej, on jest moim powietrzem bez którego nie mogę oddychać. Jestem od niego uzależniona. Tak. Kocham go. Ale nie mogę mu powiedzieć. Nie chcę niszczyć tej więzi, przyjaźni, która utworzyła sie pomiędzy nami w tak krótkim czasie. Tak, tchórzę ukrywając takie uczucia w sobie. Ale wydaje mi się, że on też cos do mnie czuję, pokazując to w rożny sposób. A może ja to sobie po prostu ubzdurałam.? Sama już nie wiem...
  Poczułam zapach jajecznicy. Spojrzałam w dół i zgadłam. Spojrzałam na chłopców.
-Dziekuje.-uśmiechnęłam sie do nich a oni odwzajemnili gest.
-Czekamy na ciebie w salonie.-szepnął mi do ucha Nath. Przeszedł mnie dreszczyk. I znowu wyobraźnia podsunęła ten sam obraz. Och, ja sie go nie pozbędę. Zjadłam, zmyłam po sobie i poszłam do miejsca, zwanego salonem. Chłopaki zawzięcie tłumaczyli Tomowi jak zasnął.
-No i zasnąłeś przytulony do mojego ramienia. Wiesz jak trudno cię bylo oderwać od mojej ręki.?-widać było że Jay udaje oburzonego. Zaśmiałam się, ale zaraz zostałam poskromiona przez mojego brata. -A ty sie nie śmiej bo nie byłaś lepsza.-podniosłam ręce w geście obrony.-Ta też spała przytulona do BabyNatha.
-No ale wiesz, ja przynajmniej jako dziewczyna mogłam sobie pozwolić na takie coś, więc przykro mi Jay, ale to ty masz kłopot.-puściłam oczko do Natha który tylko sie szczerzył. -Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru siedzieć w domu.-poszłam po torbę. i gdy zeszłam na dół zobaczyłam czekających na mnie Natha, Toma i Jaya. Założyłam buty i poszliśmy do parku. Tom i Jay, jak to Tom i Jay zaczęli świrować. Nadmiar świeżego powietrza i nic innego. Ja i brunet cały czas rozmawialiśmy. Na różne tematy, tak w skrócie, buzie nam sie nie zamykały. Do pewnego momentu...

__________________________________________________________________________
Powiem tyle : wyszła mi totalna beznadzieja.
I znowu wstawiam rozdział chociaż nie tyle ile wymagałam.
Taak wymagająca jestem wiem. :D
Ale ja po prostu chce wiedzieć czy ktoś to czyta i  jakie ma zdanie na ten temat.
Dobra, stawka sie nie zmienia.
Do zobaczyska. <3

4 komentarze:

  1. Co ty gada... piszesz.
    Jaka beznadzieja?
    Dobrze się czyta, błędów rażących nie wypatrzyłam.
    Ciekawi mnie, czy Anne wyzna swoje uczucia...
    Hmmm... Zobaczymy.
    Do następnego,
    Madeleine
    P.S. Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową? Wpisanie kodu u mnie graniczy z cudem =)

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki beznadziejny ??
    dziewczyno - luks jest !!
    uwielbiam Cie coraz bardziej :*
    i Twoje wymysły tez ;D

    hah a niech to, to byl tylko sen - Ten Nath rozrabiaka xd

    next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. no, no, no świetny rozdział !
    Pisz szybciutko nexta
    Wenyyy Kochana :*
    Zapraszam do mnie ifythewanted.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. "Powiem tyle : wyszła mi totalna beznadzieja." ty chyba nie wiesz co ty piszesz
    wyszedł ci super rozdział :)
    dawaj szybko kolejny bo ciekawi mnie co dalej
    weny!!!!
    no i zapraszam do mnie
    http://as-long-you-love-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń