sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 4.

    O 8.00 obudziły mnie jakieś krzyki z dołu. Co dziwne byłam wyspana. Wstałam i podeszłam do okna. Zobaczyłam piękne słońce na niebie i samochód na naszym(jak to dziwnie brzmi..) podjeździe. Taa pewnie chłopaki przyjechali. Zapowiadał się piękny dzień. Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności, ubrałam się w zielone, krótkie szorty, czarną bokserkę i sweterek w paski przy którym podciągnęłam rękawy, a włosy splotłam w warkocz opadający na prawe ramię(grzywkę zostawiłam). Oczywiście nie zabrakło tuszu na rzęsach i odrobiny błyszczyku.
    Zeszłam na dół, do kuchni. Zjadłam śniadanie i poszłam do salonu, a tam Jay, Max i Tom siedzący na środku pokoju i grający w karty.(?)
-Cześć chłopaki.-a ich oczy zwróciły się w moją stronę.
-Heej.-odpowiedzieli równo
 Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie.Skakałam po kanałach, aż trafiłam na 4fun. A tam co.? The Wanted - Lightning. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chłopaki zaczęli śpiewać, na co ja dosiadłam sie do nich i razem z nimi śpiewałam. Patrzyli na mnie troszkę zszokowani. Kiedy piosenka się skończyła Jay sie mnie spytał:
-Skąd ty umiesz tak świetnie śpiewać.?
-A ja wiem. Tak jakoś.-uśmiechnęłam się. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. A tam stał Nathan. Był ubrany w dżinsowe, ciemne spodnie, białą koszulkę z nadrukiem, bluzę z kapturem i full capa fioletowego. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął, a ja to odwzajemniłam. Jaki on ma boski uśmiech. Awwww.. Zaraz zaraz... STOP.! Czyja ja właśnie powiedziałam że mi się podoba.? Znam go zaledwie jeden nawet niecały dzień, a on mi się już podoba.? To jest dziwne...
    Weszliśmy do salonu. A tam:chłopaki dalej grają w karty, dalej leci 4fun.
-Oni już tak długo.?-Nathan
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami-Niedawno wstałam. Chłopaki, idę pochodzić po Londynie. Nie wiem kiedy wrócę.
-Co.? Gdzie.? Sama na pewno nie.!-wydarł się Jay.
-Dlaczego.?
-Zgubisz się lub cię porwą lub się zgubisz.-ja mina "Are you fucking kidding me.?" z czego chłopaki a zwłaszcza Tom mieli polewę. Zaczęłam go gonić po całym domu. Kiedy po raz drugi wbiegałam po schodach, ktoś złapał mnie od tyłu w talii i przeniósł pod drzwi. Przy uchu usłyszałam szept:
-Ubieraj się.
To był Nathan. Odwróciłam się w jego stronę,a on ciągle się uśmiechał. Czy mówiłam że ma zniewalający uśmiech. Raczej tak. I te oczy awwww. Widziałam iskierki krążące po jego hipnotyzujących zielono-niebieskich tęczówkach... STOP.!! Anne, wracamy do rzeczywistości. Ja też się uśmiechnęłam.
-Idę z tobą. Ok?
-Ok. Tylko skoczę do siebie po telefon.-poszłam do pokoju, wzięłam komórkę i wróciłam. Nathan już czekał. Nałożyłam swoje czarne conversy i wyszliśmy.  Szliśmy, gadaliśmy i zwiedzaliśmy. Nathan pokazywał najciekawsze miejsca. Na koniec, gdzieś około 18 poszliśmy do parku. Co tam się działo. Ganialiśmy się jak małe dzieci. Kilka razy zdarzyło się że tarzaliśmy się po trawie.
    Zaczęło się ściemniać, więc postanowiliśmy już wrócić, żeby braciszek się nie zamartwiał. Szliśmy jakąś ulicą, po raz kolejny zadrżałam z zimna. Tylko mam nadzieję że Nath tego nie zobaczył.
-Zimno ci.?-no i zobaczył.
-Troszeczkę.-i znów lekko zdrażałam
-Chodź tu.-i nie czekając na moją reakcję, objął mnie ramieniem. Zrobiło mi się trochę cieplej.
-Dzięki.-zwróciłam twarz w jego stronę i posłałam mu uśmiech. Odwzajemnił tym samym. Dalej wracając  gadaliśmy i się śmieliśmy.
    Gdy wróciliśmy, było już całkowicie ciemno. O dziwo w domu było cicho. Za cicho. Zdjęliśmy buty i zajrzeliśmy do kuchni-pusto, a w salonie chłopaki grzecznie oglądali mecz. Siva też był.
-Cześć wam.-powiedziałam równo z Nathanem.
-No sieeeemaaa.-chłopaki
-Anne, nie masz nic przeciwko żeby chłoapcy u nas nocowali.?-Jay
-Nie. Ale mam nadzieję że nie będziecie szarżować w nocy.?-po czym wybuchliśmy śmiechem.
-Nie spokojnie.
-Ok. To ja idę do siebie. Miłej nocy.-Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Taak teraz tego było mi trzeba. Wzięłam pidżamę i poszłam do łazienki. Po skończonej wieczornej toalecie położyłam się do łóżka, nałożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać wszystkiego, co miałam na telefonie. Prawie usnęłam lecz ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-powiedziałam, a w drzwiach pojawił się...

______________________________________________________________________________

No to oto następny.
Smuci mnie fakt iż nie czytacie. :(
Wiem zaczęło się do bani, ale spokojnie akcja sie baaardzo rozwinie.
A więc baaaaardzo proooszę : czytajcie i komentujcie.

2 komentarze:

  1. ^^ Oj, jak zawsze świetny ! UHUHUHUHUHUHUHUH *.* no no no lecę czytać dalszy ciąg Słońce :*
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! coraz lepsze te rozdziały! Normalnie zaraz zawału dostane i będą zbierać mnie z podłogi!
    Słonkoooooo to jest cudeńkooooo! ;*

    OdpowiedzUsuń