sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 39.

Rok później...

Zgasiłam światło w pokoju Toby'ego, po czym poszłam do sypialni i usiadłam na łóżku. Z Nathanem widziałam sie ostatni raz 3 miesiące temu. Chłopaki znów wyjechali w trasę. A i od razu uprzedzam, że nie, nie jestem z Sykesem. I chyba raczej nigdy już nie będę. Nie będę nic rozpamiętywać bo to raczej nic nie da. Ach, no i tak, dałam małemu na imię Toby. Jakoś tak od zawsze mi sie podobało, więc tak wyszło. Mały rośnie jak na drożdżach. Się nie obejrzę, a zacznie sie uganiać za dziewczynami. Będzie z niego mały podrywacz, skoro już od początku skradł mojej mamy serce. A.! I jeszcze wesoła nowina. :D Jay i Lisa zaręczyli się.! Tak sie ucieszyłam, że ja nie mam pytań. Mój braciszek sie żeni. O jaaa, jak to brzmi. xd Ale i tak sobie wszyscy poczekamy na weselicho, znaczy sie na kolejną libację alkoholową. ^^ Znaczy się ja zapewne nie będę piła, bo Toby będzie ze mną, więc nie ma szans. Aaale bez alkoholu też można się pobawić. :D A propo dzieci, Nareesha i Siva spodziewają się bliźniąt. Słooodko. <3 Nagle usłyszałam dzwonek. Szybko poszłam otworzyć drzwi bo nie chciałam obudzić synka. Myślałam, że może Nathan przyjechał. Co jakiś czas tak robił, gdy byli w trasie. Ale jak już wspominałam, od trzech miesięcy się nie odzywał. Otworzyłam drzwi i ku mojemu zaskoczeniu stała Lily. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek i zaprosiłam blondynkę do salonu. Zaparzyłam herbatę i siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, aż doszłyśmy doi niezbyt przyjemnego temat...
-Ale ja cię proszę, Ann, daj mi skończyć. Przecież wiesz, że bym cię nie okłamała.
-Nie mam zamiaru o nim rozmawiać.-powiedziałam cicho.
-Ariana z nim zerwała... Powiedziała mu, że była z nim tylko dlatego, żeby stać się bardziej znaną... Wykorzystała go...-spojrzałam na nią, w jej oczach była taka troska, wiedziałam, że mówi prawdę.
-Kiedy.?
-3 miesiące temu.-to dlatego wcale się nie odzywał. Dionne, ja, a teraz Ariana. Każdy burzliwie zakończony związek. Boże, jaka ja byłam głupia. Przecież ja go kocham.! A rozstaliśmy się. Nigdy już tego nie naprawię...

Kolejny rok później...

-Toby.! Chodź w tej chwili do mnie, bo się spóźnimy.!-szukałam synka po całym domu, ale za nic nie mogłam go znaleźć. Ja byłam już gotowa(--->), a mały nie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, po czym otwieranie drzwi i krzyk dziecka.
-Tata.!-po usłyszeniu tego słowa, zrobiło mi sie gorąco, serce coraz szybciej zaczęło bić. Ostrożnie zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Nathana trzymającego na rękach Toby'ego. Nasz wzrok sie spotkał, a ja zapomniałam jak się oddycha. Te oczy. Jak ja ich dawno nie widziałam. Brunet uśmiechnął się delikatnie, po czym powiedział.
-Cześć.
-Cześć.-wydusiłam z siebie i uśmiechnęłam się lekko.Ukradkiem zlustrowałam go wzrokiem. Fuck, w garniturze wygląda jeszcze lepiej.
-Mały nie chce się ubrać.?-z przemyśleń wyrwał mnie jego głos. spojrzałam na niego z uniesioną brwią, a potem na swoją rękę, w której trzymałam koszulę Toby'ego.
-Taa.-spojrzałam na synka, który wpatrywał się w Nathana, który patrzył się we mnie.
-To może ja mu pomogę.?-wzrok przeniosłam na bruneta, który delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech, a chłopak podszedł do mnie i wziął ode mnie koszulę synka. Zaprowadziłam go do pokoju, a sama poszłam do sypialni, gdzie wzięłam torebkę i włożyłam do niej chusteczki, komórkę i portfel. Słysząc śmiechy z pokoju naprzeciwko uśmiech wstąpił na moje usta. Westchnęłam, po czym założyłam szpilki i ustałam przed lustrem, przeczesując szczotką włosy. Nagle za sobą usłyszałam głos.
-Pięknie wyglądasz.-odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam opierającego się o framugę Nathana. Tak stojąc wyglądał jeszcze lepiej.
-Dziękuje.-czułam, ze się rumienię, ale miałam nadzieję, że tego nie zobaczy. Odłożyłam szczotkę, wstałam, zgarnęłam torebkę i ustałam przed nim, bowiem ustał w przejściu.-Toby gotowy.?-spytałam.
-Tak, możemy jechać.-przepuścił mnie z uśmiechem, a ja pokręciłam z uśmiechem głową. Mały czekał już na dole, więc pojechaliśmy do kościoła. Było lato, a więc i ciepło, więc nie musiałam nakładać żadnych dodatkowych nakryć wierzchnych. Zaparkowaliśmy przed kościołem, wyszliśmy i poszliśmy do kościoła.Po ceremonii pojechaliśmy na salę, na której zaśpiewaliśmy młodej parze 'Sto lat'. Potem przyszedł czas na pierwszy taniec. Staliśmy w kółku i patrzyliśmy na młodych. Później przyszedł czas na tańce. Toby biegał w tę i we w tę, a ja siedziałam i patrzyłam jak mały się bawi. Do czasu...
-Zatańczysz.?-spojrzałam na chłopaka, po czym z delikatnym uśmiechem podałam mu dłoń. Akurat gdy doszliśmy na parkiet, zaczęła grać wolna piosenka. Powoli położyłam dłonie na jego karku, a on położył dłonie na mojej talii. Powoli poruszaliśmy sie w rytm muzyki. Bałam się na niego spojrzeć. Tak długo ze sobą nie rozmawialiśmy, że nawet nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, ale chyba brunet sam się domyślił.
-Przepraszam.-uniosłam głowę i popatrzyłam w szmaragdowe oczy.
-Za co.?
-Że się nie odzywałem.. Do teraz. Ja.. Ja...-nie dałam mu dokończyć.
-Wiem. I nie przepraszaj bo nie masz za co.
-No właśnie mam. Nie odzywałem się do ciebie prawie pół roku. Ja...Po prostu...Ona ze mną zerwała. A ja się załamałem, bo byłem nią zauroczony. Ale teraz nie żałuję, a wręcz ciesze się, że ze mną zerwała. Bo moje uczucia się ustabilizowały i wiem kogo kocham.-patrzyłam w jego tęczówki i zastanawiałam się. Czyżby chodziło o mnie...?
-Kim jest ta szczęściara.?-zapytałam z lekkim uśmiechem. Cieszyłam sie jego szczęściem. Chłopak nachylił się mojego ucha, po czym szepnął.
-Tobą.-pa całym ciele przeszły mnie ciarki. Jego głos był taki...mmmm...rozpływam się. Odzunęłam się od niego, po czym uśmiechnęliśmy się do siebie. Piosenka sie skończyła, a Jay porwał mnie do tańca z objęć Nathana...

Dwa miesiące później...

-Toby, ty się tu baw, a ja za chwileczkę przyjdę, dobrze.?-mały pokiwał główką i wrócił do zabawy, a ja wyszłam przed dom i wyjęłam ze skrzynki listy. Rachunek, rachunek, pocztówka od Jaya i nieznana koperta. Od kogo.? Wróciłam do domu, po czym usiadłam w salonie, patrząc kątem oka na Toby'ego chodzącego z małym samochodzikiem po pokoju. Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej dwa zdjęcia. Jedno przedstawiało mnie i Natha, gdy patrzyliśmy sobie w oczy(to było w czasie wesela), a drugie już z poprawin, gdy trzymałam Toby'ego, a Nathan trzymał go za rączkę. Były śliczne. Nie wiem kiedy je zrobili, ale były piękne. Z uśmiechem odłożyłam je na bok, po czym przeczytałam pocztówkę od Jaya. Chłopaki są w Meksyku.

Wieczorem...

Gdy uśpiłam małego, wyszukałam gdzieś w jakiejś szafce ramkę i włożyłam oba zdjęcia. Uśmiechnęłam się po czym włączyłam laptopa. Włączyłam w nim cicho muzykę i wzięłam się za małą papierkową robotę. Tak pracuję, ale w domu. Full wypas c'nie.? :D Pisałam, wypełniałam i słuchałam muzyki. I tak minęła mi godzina dopóki z komputera nie dobiegł dźwięk. Dostałam maila. Zaciekawiona otworzyłam go i to zobaczyłam odebrało mi humor. Z neutralna miną patrzyłam na zdjęcie Natha z jakąś laską. Mhm i że niby jego uczucia się ustabilizowały.? Ta, już uwierzyłam. Spojrzałam na ramkę z 'nowymi' zdjęciami', potem z powrotem na te z maila, po czym spojrzałam przed siebie, westchnęłam ciężko, pokręciłam głową, usunęłam maila i zabrałam się za dalszą robotę. Nie mam co się wściekać na Sykesa. Nie jesteśmy razem, więc możemy sie umawiać z kim chcemy. Nie żeby coś, ale Pan S. sam twierdził, że ustabilizował uczucia. Ach, ci mężczyźni...

__________________________________________________________________________
Nooo witam was Mordeczki. ;**
Co tam, jak tam w szkole/na studiach/gdziekolwiek indziej.? :D
U mnie słabo. ;/
Dodaje szybko, bo późna godzina, klapki same się zamykają, a jutro mama chce na roraty jechać. W co wątpię. :D
A no i lojalnie przepraszam, za taki długi czas bez rozdziału, ale tyle sie działo, że kompletnie czasu nie maiłam, żeby się wziąć na rozdział.
Anonimku, który pytałeś o rozdział którego nie było - gdy napisałam kawałek rozdziału któregoś dnia, pomyłkowo wcisnęłam opublikuj, a potem usunęłam. Przepraszam za zmyłkę. ;*
Patrze tak na tę ankietę i wydaje mi się, że to ja będę musiała zadecydować o następnym opowiadaniu. W sumie to już wyboru dokonałam, więc wyczekujcie w końcu grudnia nowego opowiadania. :D
Zostawiam was z tym wyżej i zmykam spać. ;*

4 komentarze:

  1. jaa myślałam, że oni są razem a tu nic... miazga :D ale rozdział fajny :P i czekam na nowe opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślałam, że wrócili czy coś, a tu klapa ;c Zobaczymy jak to się wszystko potoczy, aż nie mogę się doczekać ;) więc do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowany on jest, nie ma co ;p
    Już nic się nie da zrobić w ich związku..?
    Jaki grzeczny synek tatusia ;D
    I czemu ja pierwszy raz widzę na oczy tą ankietę?!
    No nic, czekam na nexta ;) ;***
    I zapraszam do mnie Słońce ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeesc !!!!!!

    o jaaaaaa fenomenalny rozdzial !! tak sie mega wczulam czytajac ze wszystko osobbiscie przezywalam i tak wyobrazalam ze bania mala !

    podoba mi sie takie przedstawienie acji jakie opisalas ! - nie jest rozowa a wrecz realnie. i to wcale nie musi tak byc ze jak juz jest dziecko to wszyscy zyja razem dlugo i szczesliwie. genialnie to rozegralas An ! chociaz i tak Sykesa bym zamordowala za takie zachowanie.... ja nie jestem taka wyrozumiala ani cierpliwa ;p

    pisz pisz pisz bo baaaaardzo mi sie podoba !! ;*

    weny <3

    OdpowiedzUsuń