sobota, 5 października 2013

Rozdział 37.



Dzień ślubu Sivy i Nareeshy…

Stałam przed lustrem i poprawiałam sukienkę(--->)
i nagle przestałam, bo mój wzrok powędrował na pierścionek zaręczynowy. To dopiero dwa miesiące, a ja nadal nie mogę się przyzwyczaić. Nasi rodzicie byli zachwyceni i szczęśliwi. Tak, w końcu poznałam rodziców Natha. Z zamyślenia wyrwało mnie delikatne pukanie do drzwi i w nich pojawił się mój narzeczony. Uśmiechnęłam się do jego odbicia po czym odwróciłam się. Chłopak stał tuż przede mną.
-Witam Panią.-sexy uśmiech z jego strony wywołał u mnie uśmiech.
-Witam Pana.-po czym najzwyczajniej w świecie pocałowałam go. Brunet złapał mnie w talii i przyciągnął bardziej do siebie, ja natomiast zaplotłam ręce na jego karku. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, zgarnęłam torebkę i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Pojechaliśmy razem do kościoła, ale tam już musieliśmy się rozstać, ponieważ ja musiałam iść do dziewczyn, Nath – do chłopaków. Skierowałam się do odpowiedniego pomieszczenia i zastałam tam panikującą Nareeshę. Wszystkie razem usadziłyśmy ją na krześle i uspokajałyśmy. No, ale w końcu nadszedł ten czas. Każda poszła do swojego partnera, oprócz panny młodej i świadkowej(która była Kelsey) i oczekiwaliśmy owych pań. :D
-I jak tam Nareesha.?-stojąc obok swojego mena usłyszałam jego szept przy swoim uchu.
-Dobrze, wiesz stres i te sprawy.-uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy. Chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym musieliśmy oderwać od siebie wzrok, ponieważ zaczynał się ślub. Po prawie godzinie małżonkowie powiedzieli sobie „tak”, obrączki i pocałunek na koniec. Gdy oni zaczęli się całować, my ustaliśmy już przed kościołem i gdy oni wyszli, chłopaki odpalili konfetti. Brawa, życzenia i wszystkie inne sprawy. Potem pojechaliśmy na salę. Jej, tam to było fajnie. Wielki parkiet, piękny wystrój. Normalnie cudo. Był pierwszy toast, potem drugi i tak dalej. W końcu przyszedł czas na pierwszy taniec. Rozmawiali, uśmiechali się i tańczyli. Pięknie razem wyglądali. Po chwili poczułam jak ktoś łapię mnie za rękę i prowadzi na parkiet. Był to nie kto inny jak Nathan. Przyciągnął mnie do siebie i trzymając w talii kołysał sie w rytm muzyki. Ręce zaplotłam na jego karku i patrzyłam w jego szmaragdowe oczy. Jest mój, tylko mój.
-Kocham Cie.-szepnęłam po czym złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.
-Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.-chłopak szepnął gdy się od siebie odsunęliśmy. Oparłam swoje czoło o jego i przymknęłam powieki. Moment później piosenka się skończyła, więc odsunęliśmy sie i wróciliśmy do stolika. Tak prawie. Tom porwał mnie do tańca i nie miałam innego wyjścia jak z nim zatańczyć. Potem był jeszcze Max, Jay i Siva. A później to już w kółeczku gibaliśmy się. Gdy chłopcy byli już nieźle wstawieni to Tom z Maxem zaczęli tańczyć tango co zbytnio im nie wychodziło bo potykali sie o swoje nogi i skończyło sie na tym, że wywinęli orła na parkiecie. Było przy tym trochę śmiechu zważywszy na to, że Tom zaczął rechotać, a Max ledwo oddychał. Palacze jedne. :D Wesel ogólnie skończyło się o 5 rano, ale i tak w domu byliśmy na 6.30, bo nie mogliśmy zaciągnąć pijanego Parkera do samochodu, potem miał jeszcze problem w trafienie w drzwi co skończyło się pięknym przygrzmoceniem w ścianę, centralnie czołem w dzwonek. Domyślacie się jaki tym hałas zrobił c'nie.? :D Od razu sie przebudził i poczłapał na górę. Z Maxem i Jayem było podobnie tylko że jeden wyrżnął sie na schodach i w sumie tam zasnął(tak, następnego dnia Jaya tam znalazłam),a drugi nie trafił w swoje drzwi i wszedł do łazienki, później jak go z tamtąd Mich wyciągnęła to poszedł do pokoju Jaya, ale przestraszył się Neytiri i narobił wrzasku na cały dom(jak nie na całą ulice. :D).

  Ze ślubem Toma i Kelsey było trochę spokojniej. Sam ślub odbył się w maju, rok później po Siveeshy, więc było mi całkiem ciepło(--->). W sumie pannie młodej też(<---). A co do tych "cyrków", to było tak, że już będąc pod kościołem Max, który był świadkiem Toma, nie mógł znaleźć obrączek. No, ale sytuację uratowała Michelle, która znalazła owe obrączki w kieszeni wewnętrznej marynarki swojego narzeczonego. :D Było sakramentalne tak, buziak, konfetti... Jesli chodzi o to ostatnie, to nasz kochany, mądry Jay, strzelił konfettim...sobie w twarz. Bawił się bawił, aż się nabawił...smaku konfetti przez trzy dni. No, ale chodźmy dalej. Na sali było pięknie. Była przednia zabawa... I dużo alkoholu...Bardzo dużo...
 Tak, to Toma sprawka. Myślał że mnie upije.? Niedoczekanie jego.! To on sie zataczał nie ja. :D W sumie u mnie było delikatne kołysanie. xd Na szczęście nie było powtórki z rozrywki z wesela Sivy i było spokojnie. No tak prawie... Nathan z Maxem tak się schlali, że chcieli iść spać do garażu, bo stwierdzili, że wygodniej a także chcieli pokazać, że jednak Mathan istnieje.

   Ślub Maxchelle(nie wiem czy dobrze napisałam xd) - to było dobre. Przed samą ceremonią Mich tak zaczęła panikować, że aż się wygadała, że...jest w ciąży.! I w czasie wesela, w sumie to była bardzo późna godzina, bo Max był nieźle wstawiony, dziewczyna mu o tym powiedziała. Wiecie co on zrobił.? Zaczął biegać po całej sali i darł się "Będę miał dziecko.! Zostanę ojcem.!". Trochę śmiechu przy tym było, zważywszy na to, że dwa razy nie wyrobił się zakręcając i grzmotnął prosto w ścianę, to w dodatku kilka razy się przewrócił, bo nie wyrobił się na zakręcie. :D Michelle miała śliczną suknię(--->).
Także działo się moje drogie na tych weselichach.

  Wszystkie śluby oczywiście były rok po roku. :D Chłopcy nie nadążaliby. Więc wracamy do ciągu dalszego mej opowieści...

 Rok później(po weselu Maxchelle)...

Chłopcy aktualnie w trasie po USA, a ja siedze i ogarniam dom. Przychodzi ten tzw. "długi" weekend, a wtedy nie będę miała na to czasu. Robię z dziewczynami integrację, więc wszystkie wybywamy do Georgów. No wiecie, młoda mama miałaby troche kłopotu z maleństwem, a tak to jest wszystko ok. Słodki dzieciak. Dziewczynka - Maddie. Skąd imię to nie wiem, ale podoba mi się. Po wysprzątaniu wszystkich kątów, zrobiłam sobie mały obiadek po czym, poszłam na górę wziąć prysznic. Po wyjściu z kabiny, owinięta ręcznikiem i z mokrymi włosami, poszłam do pokoju ubrać się w coś sensownego. Gdy weszłam do środka, na łóżku zauważyłam 2 pudełka. Jedno mniejsze, drugie większe. Niepewnym krokiem podeszłam do łóżka i sięgnęłam po leżącą na pudełku kartkę.
"Ubierz się w to. Czekam na Ciebie. xx"
Kto to mógł być.? Bo na pewno nie...Nathan... Nie, to na 100% nie on, przecież są trasie...na innym kontynencie... Ale ten charakter pisma... Nie zastanawiając się zbyt wiele otworzyłam owe pudełka i co zobaczyłam.? Śliczną sukienkę i szpilki. Przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy wyprostowałam. Poprawiłam pierścionek i wyszłam z pomieszczenia. Im bliżej byłam schodów, tym bardziej byłam ciekawa, kto to mógł być. Schodziłam powoli po schodkach, patrząc na nie, wiecie - nie chciałam się wyrżnąć. :D Gdy byłam juz na dole, powoli podniosłam wzrok i kogo zobaczyłam.? Nathana. Ja nie wiem jakim cudem on się tutaj znalazł, ale tak sie ucieszyłam, że podbiegłam do niego(tak na tych szpilach) i przytuliłam. Chłopak mocno mnie objął i pocałował w czubek głowy. Lekko sie od niego odsunęłam, a chłopak od razu wpił sie w moje usta. Ołł, jak ja dawno nie czułam jego ust. Ciarki aż mnie przeszły. 
-Jak ja się za tobą stęskniłem.-powiedział gdy już się od siebie oderwaliśmy.
-Ja bardziej.-zaśmialiśmy się i znów złączyliśmy nasze usta w pełnym namiętności pocałunku.  Gdy się w końcu od siebie, chłopak zaprowadził nas do salonu, gdzie stała już przygotowana kolacja. Zostałam mile zaskoczona. Zjedliśmy kolację i jeszcze długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy, pijąc wino. O wszystkim. Skończyliśmy rozmowę, gdy wypiliśmy całe wino. Nawet nie zauważyłam, że cały czas je piliśmy. Trochę szumiało już nam w głowach, ale postanowiliśmy z Nathem zanieść brudne naczynia do kuchni. Po skończonej mini robocie, usiadłam na blat w kuchni i odetchnęłam. Wtedy mój narzeczony podszedł do mnie i swoją dłoń położył na moim udzie, którą szedł coraz wyżej, tym samym zbliżając się do mnie jeszcze bardziej. W końcu chłopak mnie pocałował. Ale to nie było tak jak zawsze. Robił to z takim...uczuciem, z taką namiętnością, jakby chciał mi pokazać jak bardzo mnie kocha. W koncu chłopak złapał mnie za pośladki i zaniósł na górę, do sypialni...

_______________________________________________________________________________
No cześć. ;*
Uhuhuhu ile sie naczekałyście na rozdzialik. :D

Nie miałam czasu, żeby się za niego zabrać, dopiero w tym tygodniu jakoś tak mnie coś wzięło i po trochu pisałam i jest. ;D
Za tę wiadomość może mnie trochę ochrzanicie, ale w kolejnym pokomplikuje trochę sprawy. A taki prezent na koniec opowiadania. xd
Jak zauważyłyście, zrobiłam ankietę, bo nie mogłam się zdecydować, które opowiadanie najpierw poprowadzić. Mam swojego faworyta, ale chciałam was zapytać o opinię. ;D
Czyli jednak, Nariana is real. Na początku zrobiło mi sie smutno, ale teraz ciesze sie szczęściem mojego idola. <3 (mimo że jak widzę ich zdjęcia razem to robi mi sie smutno).
W sumie to i tak niedługo może będę miała swojego Nathana, więc nie będzie tak źle... Jeśli się uda. :D
Zostawiam was z tym wyżej i ide spać. ;D
<3

7 komentarzy:

  1. Rany... te wesela.
    I dlaczego kończysz?
    Nienawidzę cię za to :(
    Ale rozdział jest boski :)
    Weny życzę i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa co wymyślisz ;D
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział boski:)
    sporo wesel było... Tom nie byłby sobą gdyby nie skołował na swoje wesele tyle alkoholu;d
    ale nie komplikuj tych spraw za bardzo:) nie wiem o co chodzi ale mam nadzieję że to nie będzie coś złego;d
    weny dużo życzę i czekam z niecierpliwością na next;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle cudny.. i ten romantyczny Nath ohhh.Nic nie komplikuj no chyba , że to na koniec naprawisz.. Ogólnie kocham tego bloga.Czekam na następny. Weny życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahaha jak się nabrechałam z napitych chlopakow xd najpierw na weselu Sivy, potem kolejno toma i maxa. zwala ;)
    patrze z chyba polubilas opisy niż dialogi, com ? ;>
    eeeee i ma być następny rozdzial od sexy time`a ! bo inaczej foszyzm może być ;P. tak jest !
    oomm Nath jaki romantyczny... <3
    do nexcioraaa;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie nex't????? nie mg się doczekać
    Cudowne jest to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA MEGA MEGA MEGA! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale szkoła itp ;-; kto to wymyślił >;
    Co do rozdziału to mega jest! HAHAAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA zataczające się na weselichu TW ♥ MRRRRRRR

    A następny rozdział to Ty mi masz zacząć od st! Bo inaczej uduszę
    Pisz SZYBKO NEXTA
    WENYYY ♥
    Wbij do mnie :) girlletmeloveyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń