środa, 4 września 2013

Rozdział 36.

3 lata później...

-Chodźcie, to tu.-Nareesha pokazała nm jedyny sklep z sukniami ślubnymi w mieście. Ale gdy weszłyśmy do środka... On był ogromny.! Rozdzieliłyśmy się i każda poszła szukać po jednej sukni dla przyszłej panny młodej. Przekładałam wieszaki aż znalazłam świetną suknię. Wzięłam ją i odłożyłam na kanapę, która stała nieopodal. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni.
-Hej kochanie.-aha, dobra już wiem kto.
-Hej. Wy już znaleźliście garnitur, że dzwonisz.?-w odpowiedzi usłyszałam śmiech chłopaka.
-No co ty. Ana, proszę cię, myślisz, że w tak krótkim czasie Seev znalazłby garnitur, który mu pasuje.?-przyznałam mu rację. Co jak co, ale Siva zawsze był niezdecydowany.-A u was jak tam wybieranie.?
-Całkiem dobrze. Ja, Kels i Mich znalazłyśmy jakieś, ale Naree i Lily jeszcze szukają.-dobra, a teraz małe sprostowanie : przyszedł brzeg do brzega, a Max i Michelle z powrotem się zeszli. W sumie to rok temu nasz łysolek ponownie oświadczył się dziewczynie. No zobaczymy co z tego będzie. Lily to dziewczyna Jaya. Tak.! Też się zdziwiłam jak ją nam przedstawił, a to było 2 lata temu. No, ale cieszę się, że braciszek w końcu się ustatkował, bo teraz mniej pije. W sumie to okazjonalnie. Po zakończeniu szkoły przeprowadziłam sie na stałe do Londynu. Z resztą nie tylko ja. Tata i Amy też, ale oni zamieszkali z mamą, a ja z chłopcami. Ciężko by było mi się z nimi rozstać. W sumie to i tak wszyscy mają zamiar się wyprowadzić. Nathan myśli o zamieszkaniu razem. Tylko on i ja. Przed ślubem, ba zaręczynami to raczej nie powinno się mieszkać razem, ale postanowiłam zaryzykować. Jak zerwiemy, ale oby do tego nie doszło.!, to zamieszkam z rodzicami, albo w Londynie. Dobra mniejsza z tym. Pogadałam jeszcze w chwilę z moim chłopakiem, a po rozłączeniu się oglądałyśmy mini pokaz. Suknia numer jeden :
-3 razy nie.-stwierdziłyśmy, dziwnie wyglądała. Przy drugiej sukni :
-Hmmm...całkiem, całkiem ale to jeszcze nie to.-co Kelsey powiedziała to prawda. Trzecia suknia :
-O. Mój. Boże.-tyle zdołałam z siebie wydusić. Mulatka wyglądała bajecznie.
-Tak. Tak. Tak.! Bierzesz tę.-Kels, ja i Lily pokiwałyśmy głowami. Naree podskoczyła z radości, po czym pognała się przebrać. Gdy wróciła, powiedziała.
-Dobra, ja już jestem załatwiona. Teraz Mich.-wskazała na szatynkę. Po Michelle przyszła na kolej Kelsey, tak nawiasem mówiąc to Tommy oświadczył się jej. :D Każda zaręczona miała suknię, więc mogłyśmy iść. Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia po czym Kelsey powiadomiła.
-No, to teraz twoja kolej Anne.-spojrzałam zdziwiona na blondynkę.
-Ja.? Ale po co.? Przecież Nath nie oświadczył mi się.-powiedziałam jakby to b yła oczywista rzecz. No bo była. Nareesha mruknęła coś pod nosem w stylu "Jeszcze." po czym popchnęła mnie w stronę przymierzalni. Odwróciłam głowę w stronę dziewczyn, a te energicznie potrząsnęły głowami i pokazywały rękami, żebym wchodziła. Niepewnie weszłam do środka i rozejrzałam się. Na wieszaku wisiała suknia. Była piękna. Będąc w dalszej niepewności zdjęłam swoje ubrania i założyłam ją. Nie mogłam poradzić sobie z suwakiem, które znajdowało się z tyłu, więc przytrzymując materiał na biuście, zawołałam Kelsey. Dziewczyna pojawiła się chwilę później.
-Co je... Eeee... jest cudowna.
-Pomożesz.?-wskazałam na tył, a blondynka zasunęła suwak.
-O. I teraz jest miodzio.-stałam i tak patrzyłam w swoje odbicie i nie wierzyłam, że to ja. Po prostu nie poznawałam samej siebie. Odwróciłam się tyłem do lustra, odetchnęłam głęboko i odsunęłam zasłonę. Wyszłam do nich i spojrzałam na ich miny. Konkretny szok. Po chwili pierwsza odezwała się Mich.
-Wyglądasz...-za nią dokończyła Lily.
-Obłędnie...-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Musisz w niej iść na swój ślub.-Nareesha. Dziewczyny zaczeły jej przyznawać rację.
-Dobrze, pójdę. W sumie mi też sie podoba. I to strasznie.-Zaśmiałyśmy się.-A teraz idę się przebrać.-jak powiedziałam tak zrobiłam. Po kilku minutach gadałam z ekspedientką. Z resztą nie tylko ja. Naree też prosiła o pozostawienie sukni dla mnie. I sie zgodziła. Podziękowałam i wyszłyśmy ze sklepu.

Wieczorem...

Nathan zabiera mnie na kolację. Kroi się coś grubego, bo był trochę spięty jak to mówił. Oooo koleś lepiej nie próbuj ze mną zerwać. Stałam przed szafą i zastanawiałam się jak się ubrać. Kurde, jak oficjalnie to trzeba pokazać elegancję, ale jak taka al'a randka, to troszkę luźniej. Postanowiłam sprawdzić jak chłopak sie ubierze, wtedy ja się przystosuje. :D Po cichutku zajrzałam do jego pokoju. Akurat stał przed lustrem i poprawiał...krawat.? O cholera, naprawdę kroi się coś bardzo grubego. Ulotniłam się do siebie i znalazłam śliczną sukienkę(--->). Zrobiłam makijaż i po chwili schodziłam po schodach, wyglądając mojego księcia. Aha, czekał. Bożee...w garniturze wygląda jeszcze seksowniej niż zwykle. ^^ W sumie chłopak też zauroczył się moim wyglądem. Pojechaliśmy do restauracji. Świetny lokal. Po skończonym posiłku i przy okazji rozmowie, Nathan popatrzył mi głęboko w oczy, potem odetchnął, wstał, okrążył stolik, po czym uklęknął przede mną na jedno kolano i wyjął małe, czerwone pudełeczko.
-Anne, wiesz jak bardzo cię kocham. Dlatego chcę spędzić z tobą resztą mojego życia. Więc, Anne McGuiness, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.?-patrzyłam na niego i nie mogłam z siebie nic wydusić. To dlatego dziewczyny kazały mi przymierzyć suknię. Pomogły mu się przygotować. Ah mniejsza o to. Pochyliłam się i pocałowałam go. Gdy się oderwałam powiedziałam.
-Za jaką odpowiedź uznajesz to.?-zapytałam z delikatnym uśmiechem. Chłopak tylko uśmiechnął sie szeroko, po czym włożył mi na palec śliczny pierścionek. Wstałam, a Nathan podniósł mnie i okręcił nas. Zaśmiałam się i pocałowałam go. W domu wraz z narzeczonym(jaa jak to brzmi. xd) ogłosiliśmy o tym wydarzeniu. Oczywiście były gratulacje. Teraz tylko czekać na śluby...

__________________________________________________________________________
No i kolejny. :D
Widze, ze wszyscy się odwrócili ode mnie. ;(
San uratowała sprawę. ;**
Ja też naprawdę nie chcę kończyć tego opka, ale tak się potoczyła historia, ze kończę. :D
W sumie to chyba zrezygnuję z kolejnego opowiadania. ;(
Zostanę komentatorem opowiadaniowym. xd
Nie, ale tak serio, to chcecie nowe opowiadanie czy nie.? Będe wiedziała czy wogóle zaczynać... :)
Do następnego. ;*

9 komentarzy:

  1. Proszę, kochana nie kończ jeszcze tego opowiadania !
    Świetny rozdział, w ogóle cały blog jest świetny !
    Proszę nie kończ jeszcze !

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział przecudowny:)
    szykuje się kilka ślubów na raz nie mogę się doczekać tego;d
    dużo weny życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział boski!
    proszę nie kończ tak szybko. naprawdę podoba mi się to opo.
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    weny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. To będzie wesele ^^
    A może wszystkie na raz? ;D
    Po co się rozdrabnieć xd
    Czekam na next ;)
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. BOSKI BOSKI I JESZCZE RAS BOSKI
    JA DO DZISIAJ PŁACZE BO CHCESZ SKOŃCZYĆ BLOGA:(
    Czekam nie cierpliwie na NN
    Weny Kochana

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcemy to.i nowe opowiadanie Tez !!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem wogole nie powinnas konczyc pisanie blogów, możesz też zakończyć, ale pisać następne opowiadanie. Jesteś genialna w tym. Mam nadzieje, że bedziesz dalej pisała i czekam na następny rozdział, a ten jest genialny <3
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. TAK!! następne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy rozdział???:( Hallo ja tu czekam:)

    OdpowiedzUsuń