-Halo.
-Hej Nathan, muszę ci powiedzieć coś baardzo ważnego.
-No to zamieniam się w słuch.
-Czy wie..-nie dokończyłam bo usłyszałam kogoś w słuchawce.
-Nathan zaraz kończy sie przerwa rusz tyłek.-taa mojemu braciszkowi się śpieszy.
-Wiesz co włącz na głośnomówiący, wszyscy powinniście to wiedzieć.
-Okey.-po chwili usłyszałam jak kładzie go na stolik i krzyk chłopaków. Tak, krzyk.
-Czeeeeeeść.!!
-Heh hej. Dobra może od razu przejdę do rzeczy. Cały internet huczy o mnie i Nathanie. I do tego w gazetach cytuję "Czy Nathan Sykes znalazł nową miłość.? Widziano go w parku wieczorem z dziewczyną. Widać było że świetnie się bawili. Czy coś z tego wyjdzie.?"-w słuchawce była istna cisza. Chyba dostali jakiegoś szoku.-Chłopcy, jesteście.?
-Yyyyyy...tak...-słychać było że Natha zatkało-yyy...wiesz, bo my...musimy...już no iść...na...
-Tak, rozumiem próba. Cześć.-rozłączyłam się. Nie zaprzątając tym sobie już dłużej głowy włączyłam skypa.Może Natka siedzi.? Zgadałam. Nacisnęłam ikonkę "rozmowa wideo" i po chwili ukazała się z wieelkim uśmiechem na twarzy.
-No siemaa..! Co się tak szczerzysz.?-zawszę muszę walnąć coś prosto z mostu.
-Heeeej i gratuluję kochana. Szybko to załatwiłaś.-o co jej chodziło.??
-Ale czego mi gratulujesz.?? Co szybko załatwiłam.??
-No nie udawaj że nie wiesz.
-No naprawdę nie wiem. Weź mnie olśnij.-zaczęłam się denerwować.
-Z kim ja się przyjaźnie...-walnęła się w czoło i pokręciła głową-No w gazetach i internecie jesteś. Z Natahnem.-dziwnie się przy tym uśmiechała. Czy ona myśli że ja i on.?? Że cooo..???
-No wiem. Widziałam. Niestety. Tylko ty wiesz że to plotki, że ja i on, że my nie jesteśmy...?
-A już myślałam.-i westchnęła.
-Wiesz ty chyba za dużo myślisz.-obie wybuchłyśmy śmiechem.
Po
skończonej rozmowie z przyjaciółką, wyłączyłam laptopa i odniosłam go do
pokoju. Przebrałam się w jasne rurki i nałożyłam biało-czarną bejsbolówkę oraz
wzięłam słuchawki „szóstki”. Postanowiłam się przejść na spacer do parku.
Wzięłam też okulary przeciwsłoneczne. Słońce świeciło więc pomyślałam że się
przydadzą. Nałożyłam szare conversy, zakluczyłam dom i mogłam ruszać. Włączyłam
odtwarzacz na wszystko. Miałam dzisiaj całkiem dobry humor, nie licząc ranka.
Wprawdzie to nie przejmowałam się tym. To tylko głupie plotki. I wierzyć w to
że nawet Natka się na to nabrała.?! To niemożliwe z jej strony. Zawsze
znajdowała na to wytłumaczenie lub doszukiwała się prawdy. A no tak, pewnie
dlatego, że wtedy mi poradziła i no… jakoś tak. Nie wiedziałam że nawet do
Polski dochodzą takie wiadomości. Rozmyślałam tak o wszystkim i nagle w
słuchawkach usłyszałam piosenkę „Bring it Home”-czyli ktoś dzwoni. Odłączyłam słuchawki
i odebrałam nie patrząc kto to.
-Halo.?
-No
cześć siostrzyczko.!-czy ona zawsze musi się tak wydzierać do tej słuchawki.?
Nie rozumiem jej.-Jak tam w Londynie.? Poznałaś jakieś ciacha.?-a ta tylko o
jednym myśli. Postanowiłam ją troszkę podenerwować.
-A no
w Londynie jest świetnie. Pogoda dopisuje. Właśnie sobie spaceruje po pobliskim
parku. No pewnie że poznałam. Aż czterech.-hah. Po pewnym sensie to prawda. No
bo czyż nie prawda że chłopcy z The Wanted to ciacha.?(nie wliczając w to
mojego braciszka…) A zwłaszcza Nathan. Oooo taaaak. A ja znów swoje. Moje myśli
są coraz bardziej skupione przy Nathanie. No ale to nie prawda że jest
najsłodszy z nich.? Ma najseksowniejszy uśmiech i te oczy… Awwwwwww…
-Ana.?(często
do mnie tak mówi żeby zwrócić moją uwagę) Jesteś.?-zadaje pytania
retoryczne.-.-
-Nie,
nie ma mnie.-po chwili wybuchłyśmy obie śmiechem. Niektórzy ludzie się na mnie
dziwnie patrzyli. Czy oni nie rozumieją że prowadzę jakże inteligentną wymianę
zdań z moją kochaną siostrzyczką.?-O co chodzi.?
-Pytałam
się czy widziałaś się już mamą, ale z tej ciszy którą wtedy usłyszałam w
słuchawce wywnioskowałam że się rozmarzyłaś o kimś lubo czymś. Ewentualnie,
cisza oznaczała nie.-o mój Booże. Zszokowały mnie dwie rzeczy. 1. Całkowicie
zapomniałam o tym że miałam się spotkać z mamą. 2. Moja siostra umie mówić
inteligentnie(co jest u niej rzadkością) lub umie czytać w myślach. Taak to
pierwsze. Będę musiała o tym pogadać z Jayem, ale to jak wrócę.
-Dobra
Amy ja kończę. Trzymaj się i pozdrów tatę. Paa.
-Dobra,
dobra pozdrowię i ty też się trzymaj. Paa.-ufff. W końcu spokój. Podłączyłam z
powrotem słuchawki i łaziłam tak jeszcze z godzinkę, potem postanowiłam wrócić.
Pod domem już chciałam otworzyć kluczem drzwi, ale zauważyłam, że są już
otwarte. Czyżby Jay był już w domu.? Ostrożnie weszłam do środka i wtedy
usłyszałam trzask i czyjś krzyk.
-Tom,
ty baranie zejdź z tej szafki.! Nie widzisz że już popękała.?
-Gdzie.?
Ja tam nigdzie nie schodzę. Od teraz to mój tron.-słychać było kilka śmiechów.
Po cichu zajrzałam do salonu. Tak jak słyszałam Tom siedział na jakiejś szafce
i zawzięcie kłócił się z moim bratem. Reszta zwijała się ze śmiechu patrząc na
te przedstawienie. Tak, a co do reszty, to nie było tam tylko Natha. Dziwne.
Niezauważona przemknęłam przez korytarz i poszłam do siebie. Myślałam, że tam
będę sama. Myliłam się…
Tymczasem w salonie…
-Zobaczysz,
będziesz mi odkupywał szafkę.-wydarł się na Toma Jay.
-Nie
będę. Jam jest król. Ja nic nie muszę.-zaśmiał się Tom, ale kiedy zobaczył że
reszta zwija się ze śmiechu, spoważniał.-Śmiejecie się z króla.? Nieładnie tak.
Skazuję was na pobyt w lochach. Buahahahahaha.-chłopaki popatrzyli na niego jak
na idiotę i zaczęli się jeszcze bardziej śmiać. Tom strzelił focha i usiadł na
kanapie.
-Dziękuje.-Jay
poklepał chłopaka po plecach, a ten wziął poduszkę i zaczął każdego nawalać.
Zrobiła się z tego niezła bitwa…
**Perspektywa Anne**
W
moim pokoju był Nathan. Stał przy oknie i patrzył na krajobraz rozciągający się
na Londyn. Najwidoczniej nie usłyszał jak wchodziłam bo dalej tak stał.
Podeszłam do niego i spojrzałam na jego twarz. Był taki zamyślony. W pewnym
momencie spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam smutek, tak jakby coś się
stało. Ale co.? Przecież rano był jeszcze wesoły, zanim się dowiedział. A może
to przez to.?
-Nathan,
co się stało.?-spytałam szeptem. Ta cisza między nami, nie chciałam jej
przerwać.
-Przepraszam.-to
jedyne co usłyszałam. Kłóciłam się z myślami. Co mam zrobić.? Nie mam pojęcia.
Przytuliłam chłopaka. No bo co ja miałam innego zrobić.? Taki odruch mam no i
nic nie zrobię. Nie lubię kiedy ludzie którzy są mi bliscy są smutni. O dziwo
odwzajemnił uścisk.
-Za
co ty mnie przepraszasz.?-spytałam dalej w niego wtulona. Chłopak oddalił się
ode mnie tak aby spojrzeć mi w oczy.
-Nie
chciałem żeby się tak stało.-wiedziałam o co chodzi.-Teraz będziesz miała
piekło.-tym razem odwrócił wzrok. Czy on się bał.? Nie wiem.
-A
skąd wiedziałeś że to się może stać.? Przestań się obwiniać bo to nie twoja
wina. Nikt nie wiedział że ktoś się może czaić tam.-wyplątałam się z objęć
chłopaka i usiadłam na brzegu łóżka-Chyba, że w ogóle nie chciałeś żeby ten się
wydarzył.-powiedziałam już naprawdę cicho. Nathan momentalnie się odwrócił,
podszedł i przede mną ukucnął.
-Tamten
dzień to był jeden z najpiękniejszych jakie spędziłem z tobą.-mówił to z takim
przekonaniem, że po prostu mu uwierzyłam. Zaufałam mu. Nie wiem dlaczego ale
zaufałam. Czułam się bezpiecznie przy nim. Co miłość robi z człowiekiem.? No ja
się pytam co.?! Chłopak wstał, wziął mnie za ręce i po prostu przytulił. No i
jak tu się nie zakochać.? Staliśmy tak dobrych kilkanaście minut. Ta cisza
pomiędzy nami nam nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, mi dodawała takiej jakby
otuchy, pozwalała nacieszyć się tą chwilą. Niestety ktoś nam musiał przerwać, a
mianowicie to chłopacy. Wparowali jak dziki do chlewa podczas pory karmienia. Słychać
było śmiech a potem zamarli. Chyba dostali jakiegoś termicznego szoku.
Oderwałam się od Nathana i spojrzałam na nich. Buzie otwarte szeroko, że można
swobodnie 5 zł wrzucić i wszędzie…pierze.? Dosłownie. Cos mi się wydaje, że w
salonie nie ma już poduszek. Zaśmiałam się, z reszta nie tylko ja. Nathan też.
-Chłopcy,
wiecie, patrząc na was to ja się boję zejść do salonu.-w końcu się ocknęli i
spojrzeli na mnie. Uśmiechnęłam się do nich. Chyba nie z czaili o co chodzi. No
właśnie o to żeby ruszyli tyłki i pobiegli przede mną, ale widze że im się na
to nie zbiera.-Nath, pomóź.! Nic na nich nie działa.-zwróciłam się do chłopaka.
-Ja
wiem co.-uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo-Kto ostatni w salonie ten go
sprząta.!-pociągnął mnie za rękę i zbiegliśmy szybko ze schodów. Weszłam do
salonu, a raczej do tego co z niego zostało. Wszędzie pierze, cały pokój biały.
Ja nie wiem jak oni to będą sprzątać. Stałam na środku pokoju z Nathanem i
czekaliśmy na tych „pierzastych”. Sekundę później słychać było kroki. Bardzo głośne
kroki i pierwszy do salonu wparował Jay z…Tomem na baranach.? To było dziwne.
Chłopacy przybili sobie piątkę i czekaliśmy na pozostałą dwójkę. Czyli wiadomo
kto będzie sprzątał. Szczerze mówiąc trochę boje się reakcji Sivy, na to że
będzie musiał sprzątać. No wiecie o co mi chodzi. Po chwili usłyszałam kolejne
kroki i wparowali(bo inaczej tego nazwać nie mogę) Max z Sivą. Mieli ze sobą kilka poduszek, które do każdego rzucili. I wtedy się zaczęło...
_______________________________________________________________________________
Miał być wczoraj a jest dzisiaj. W końcu coś się w tym moim mózgu ruszyło. :D
Taki jakiś długi mi wyszedł. Nieprawdaż San x .? Dla ciebie specjalnie. ; *
Dzięki za komy pod ostatnim rozdziałem. <3
oooommm jaki fffaaaaajnyy :D <3
OdpowiedzUsuńnaśmiałam się nieźle z faz chłopaków , a szczególnie z : "-Zobaczysz, będziesz mi odkupywał szafkę.-wydarł się na Toma Jay " hahaha parsknęłam xD
długi długi i sensowny rozdzialik - jestem dumna :D ! oł i dziękuję że special dla mojej skromnej osoby xd :*
czekam niecierpliwie na c.d ;]
jeeeeeju strasznie mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńi ten Tom, uwielbiam go <3
szybko następny proszę! :D
o jaaaaaaaaaaaaaaa! przecudowneeeeeee! :-)
OdpowiedzUsuń59 year old Mechanical Systems Engineer Ferdinande Matessian, hailing from Cookshire enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Sailing. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Ferrari 250 SWB California Spider. Dowiedz sie wiecej
OdpowiedzUsuń