wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 17.

  Obudziłam się na pewno nie u siebie w pokoju, ale jakoś miękko było. Podniosłam powoli głowę i o mało co nie spadłam z łóżka. Dlaczego ja z NIM spałam(w normalnym tego słowa znaczeniu.;p).?! Rozejrzałam się po salonie, tak obudziłam się w salonie na kanapie, i nikogo nie zobaczyłam. Spojrzałam na mojego towarzysza, który jeszcze smacznie spał. Tylko mnie zastanawia jak my się zmieściliśmy razem na tej kanapie i dlaczego ja tego nie pamiętam. Postanowiłam już go obudzić, bo była już godzina...o rzesz 10, nie no, nie ma chama, budzimy. Zaczęłam lekko go szturchać i mówić.
-Tom.-nic, zero reakcji- Toom.-też nic, postanowiłam zastosować najlepszą, według mnie opcję pobudki.- Toom, Kelsey czeka na ciebie w łazaience. Naga.-szepnęłam mu do ucha. Chłopak momentalnie otworzył oczy i na mnie spojrzał.
-Co, gdzie.? Ej, dlaczego my razem leżymy.?-noo, zdziwiony to on był.
-Myślałam, że ty mi to powiesz.-wymieniliśmy spojrzenia i wstaliśmy. I teraz najlepsze, byliśmy w swoich ciuchach. Hah, mam was.:D- Jay.?-zaczęłam wołać brata, ale nic nie usłyszałam. Przeszukałam cały dom i nic, nikogo nie było. To było coraz dziwniejsze. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i czyjąś rozmowę, zeszłam więc szybko na dół i odetchnęłam z ulgą. Jay i Nath(?) gdy zauważyli mnie promiennie się uśmiechnęli i poszli z zakupami do kuchni. Poszłam za nimi.
-Hej.A wy już na zakupach byliście.?-no nie powiem, zdziwiło mnie to troszkę. Ale tak tylko troszkę.. :D
-No, pusta lodówka była, a z czegoś trzeba było zrobić śniadanie.-ej, no moment, mój brat i Natha idą na zakupy bo w lodówce jest pusto, a oni chcą zrobić śniadanie. Nie wierzę w to.! Spojrzałam na nich podejrzliwie i tyłem wychodziłam z kuchni. Byłam juz na korytarzu i odwróciłam głowe zobaczyć czy nie zachaczę o jakąś ścianę. W moim przypadku to bardzo możliwe. Dobra, mniejsza z tym. Tak więc, gdy miałam tak odwróconą głowę, poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Przekręciłam głowę i zobaczyłam tam...Nathana. Przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze nosy sie stykały.
-I jak, wyspała sie moja dziewczyna.?-jego słowa totalnie mnie zaskoczyły. Ale że ja.? Jego dziewczyną.? Sorry, ale cos mi tu nie gra. Najpierw budze sie w ramionach Toma, potem Jay z tym śniadaniem, a na koniec Nathan wyskakuje mi z takim tekstem. Naprawdę jest cos nie tak. Choć przyznam, że nie pogardziłabym Nathanem. Mmmm... Dobra, wracamy na ziemię. Brunet spojrzał mi w oczy, potem przerzucił sie na usta. Uśmiechnął się zadziornie, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam, bo wiedziałam co chce zrobić. Nasze usta dzieliły milimetry, juz miały się złączyć...

Usłyszałam trzask i czyjeś głośne "szepty". Nie no spoko. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Toma na kanapie naprzeciwko. Czyli to wszystko był jeden, wielki, piękny sen.? Na to wychodzi. Gdybym sie nie obudziła, możliwe, że w tej właśnie chwili całowałabym sie z Nathem. Dobra nie rozkminiam więcej. Wstałam, przeciągnęłam się i po cichu, żeby nie zbudzić Toma, który rzeczywiście słodko wygląda jak śpi, poszłam do kuchni. A tam Jay i Romeo rozpakowują zakupy. Widząc mnie uśmiechnęli się, co ja odwzajemniłam i usiadłam, osunęłam się na krzesło. Mimo, że się wyspałam, była zmęczona. Ale postanowiłam wybadac w jakich okolicznościach zasnęłam. Mój brat mnie uprzedził.
-Jak sie spało.?-zadał pytanie wkładając mleko do lodówki.(nie wiem po co to napisałam. xd)
-No całkiem dobrze. A propo spania. Kiedy zasnęłam i kiedy wy skończyliście grać.?-dwa nurtujące pytania od kiedy otworzyłam oczy.
-No usnęłaś jakoś po pierwszej,  a my skończyliśmy po drugiej.-no w końcu dowiedziałam się. Dziękuję ci Boże, za oto przystojnego, słodkiego, miłego, czarującego, mającego seksi grzyweczkę i boskie perfumy Nathana. I nagle przypomniałam sobie ten sen. Och, gdyby mogła sie urzeczywistnić ta scena... Te piękne zielono-niebieskie tęczówki po których skakały iskierki i patrzyły w moje oczy z takim, emm..pożądaniem.? Tak. Te usta, które wyginają się w zadziorny uśmiech i aż sie proszą o zakosztowanie ich smaku. Grzywka, która idealnie pasuje do niego i razem z oczami, zadartym noskiem i ustami tworzy wizerunek niby zwykłego chłopaka. Nie, on jest kimś więcej, on jest moim powietrzem bez którego nie mogę oddychać. Jestem od niego uzależniona. Tak. Kocham go. Ale nie mogę mu powiedzieć. Nie chcę niszczyć tej więzi, przyjaźni, która utworzyła sie pomiędzy nami w tak krótkim czasie. Tak, tchórzę ukrywając takie uczucia w sobie. Ale wydaje mi się, że on też cos do mnie czuję, pokazując to w rożny sposób. A może ja to sobie po prostu ubzdurałam.? Sama już nie wiem...
  Poczułam zapach jajecznicy. Spojrzałam w dół i zgadłam. Spojrzałam na chłopców.
-Dziekuje.-uśmiechnęłam sie do nich a oni odwzajemnili gest.
-Czekamy na ciebie w salonie.-szepnął mi do ucha Nath. Przeszedł mnie dreszczyk. I znowu wyobraźnia podsunęła ten sam obraz. Och, ja sie go nie pozbędę. Zjadłam, zmyłam po sobie i poszłam do miejsca, zwanego salonem. Chłopaki zawzięcie tłumaczyli Tomowi jak zasnął.
-No i zasnąłeś przytulony do mojego ramienia. Wiesz jak trudno cię bylo oderwać od mojej ręki.?-widać było że Jay udaje oburzonego. Zaśmiałam się, ale zaraz zostałam poskromiona przez mojego brata. -A ty sie nie śmiej bo nie byłaś lepsza.-podniosłam ręce w geście obrony.-Ta też spała przytulona do BabyNatha.
-No ale wiesz, ja przynajmniej jako dziewczyna mogłam sobie pozwolić na takie coś, więc przykro mi Jay, ale to ty masz kłopot.-puściłam oczko do Natha który tylko sie szczerzył. -Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru siedzieć w domu.-poszłam po torbę. i gdy zeszłam na dół zobaczyłam czekających na mnie Natha, Toma i Jaya. Założyłam buty i poszliśmy do parku. Tom i Jay, jak to Tom i Jay zaczęli świrować. Nadmiar świeżego powietrza i nic innego. Ja i brunet cały czas rozmawialiśmy. Na różne tematy, tak w skrócie, buzie nam sie nie zamykały. Do pewnego momentu...

__________________________________________________________________________
Powiem tyle : wyszła mi totalna beznadzieja.
I znowu wstawiam rozdział chociaż nie tyle ile wymagałam.
Taak wymagająca jestem wiem. :D
Ale ja po prostu chce wiedzieć czy ktoś to czyta i  jakie ma zdanie na ten temat.
Dobra, stawka sie nie zmienia.
Do zobaczyska. <3

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 16.

-Jestem. Czego ode mnie chcesz.?-chłopak odwrócił się do mnie z uśmiechem na ustach, ale gdy zobaczył mojego 'chłopaka' od razu spoważniał. Mówiąc delikatnie zmieszał się chłopak.
-Emm...bo ja chciałem z toba pogadać, ale w cztery oczy.-mówiąc to cały czas się patrzył na Natha, a potem jego wzrok powędrował na mnie. Zlustrował mnie wzrokiem na co tylko delikatnie się uśmiechnął i dodał- Ładnie wyglądasz.
-Nie pozwalaj sobie synek.-do akcji wkroczył Nath- Nie widzisz że ona jest ze mną.?-oświadczył mu mój 'chłopak'.
-No i co z tego.? W każdej chwili może być moja.-puścił do mnie oczko. Miarka sie przebrała, Nath widać bardzo wczuł sie w rolę, bo puścił moją rękę, zacisnął swoją w pięść i juz chciał coś zrobić, ale ja postanowiłam przerwać ten cały cyrk. Ustałam pomiędzy nimi, wyciągnęłam ręce na boki i powiedziałam
-Uspokójcie się. Ty-zwróciłam sie do Bartka-odpieprz sie ode mnie i wynoś się z mojego życia. Po tym co mi zrobiłeś nie powinnam w ogóle nawet sie z tobą spotkać. Nie chcę cię znać. Chodź.-pociągnęłam Nathana za rękę i ruszyliśmy w stronę domu. Nie rozmawialiśmy wcale, ale za to przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce. Dotarliśmy po mój dom i ustaliśmy naprzeciwko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy przez kilka minut. Na koniec wymieniliśmy uśmiechy. Przytuliłam go. Pomógł mi i to jak, jeszcze będę musiała podziękować Maxowi, bo to był jego pomysł, ale mniejsza o większość. Odwzajemnił, ale chłooopie jakie ty masz perfumy zajebiaszczeee. Nogi aż się pode mną ugięły.
-Dziękuje.-mówiąc to powoli odkleiłam sie do chłopaka i ostatni raz spojrzałam na Natha.
-Nie ma za co.-uśmiechnęłam się
-Cześć.-dałam mu buziaka w policzek, tuź przy kącikach ust i już się nie odwracając weszłam do domu. Zadowolona poszłam do salonu gdzie zastałam...Toma. Zaskoczył mnie jego widok, nie powiem że nie.
-Siemasz.-ten jego entuzjazm czasami mnie przeraża-I jak poszło.?
-Hej. No nie powiem, gorąco było. Mało by sobie do gardeł nie skoczyli.-usiadłam na kanapie obok chłopaka. Dopiero teraz TomTom zlustrował mnie wzrokiem i się uśmiechnął.
-Ślinka mu pociekła co.?-skinęłam głową.
-I nie tylko.-uśmiechnęłam sie przypominając sobie, no wiecie co. :D Chłopak odwzajemnił uśmiech i w tym czasie wszedł Jay.
-O, już jesteś.-moment, moment. Z tego co wiem to oni dwaj to nie moga przebywać sami. Razem. Spojrzałam na nich podejrzliwie i powiedziałam:
-Co wy kombinujecie.?-oni tylko wymienili spojrzenia, jakby sie pytali w myślach czy mi powiedzieć, czy nie.
-A my nic. Robimy sobie taki męski wieczór. Jeszcze tylko po Natha zadzwonie.-i mój brat z powrotem zniknął bodajże w kuchni.
-Chcesz posiedzieć z nami.?-oj Tom jeszcze się pytasz, ale trza coś innego powiedzieć. :D
-No wiesz, mogłabym, ale jak to Jay ujął to jest "męski wieczór", a ja jestem dziewczyną.-chciałam już w stać ale brunet mnie zatrzymał mnie zatrzymał.
-Oj taam. Masz przyjść, a jak nie to ci robie wjazd do pokoju.-szantaż.! Co za typek. Ugh.! Niech im będzie, choć z resztą i tak nic bym nie robiła.
-Dobra, dobra.-udałam przestraszoną, niech ma tę satysfakcję. Poszłam do swojego pokoju żeby sie przebrać. Założyłam to. (bez torby---->) Usiadłam na łóżku i weszłam na twittera. Osz ty, jak mnie dawno nie było. No noo.. Trochę tego jest, ale później poczytam. Dodałam wpis : Zapowiada się interesujący wieczór. :D i wyszłam. Usłyszałam baardzo głośny śmiech. Nie muszę mówić kogo. Schowałam telefon do kieszeni i poszłam do salonu. A tam...Jay i Nath tańczą a Tom prawie sika ze śmiechu. Zaśmiałam się i akurat Jaythan skończyli swoje wygibasy. Odwrócili się w moją stronę a ja pomachałam im.
-Przybywam.-Tom wydał z siebie jakiś dziki dźwięk z czego zaczęliśmy sie śmiać. Po kilku chwilach ogarnęliśmy się i Nath powiedział:
-Teraz wasza kolej.-wskazał na mnie i Toma, a potem na telewizor.
-Ale że mu mamy niby tańczyć.?-spytałam "nie swoim" głosem, z czego TomTom znowu zaczął się śmiać.-Patrz w jakim on jest stanie.-pokazał na pana "wydającego dzikie dźwięki". Nath tylko sie usmiechnął.-Tom, wstań.-sama ustałam przed nim on tylko na mnie spojrzał i powiedział:
-Padłeś.! Powstań.! Powerit(nie wiem czy dobrze napisałam.:D).!-i znowu wybuchł tym "swoim" śmiechem, z resztą nie tylko on, Jay i Nathan też się chichrali, aż w końcu mój brat wylądował na podłodze. Zgiął się i śmiał się dalej, a ja złapałam się za głowę i usiadłam obok Toma, który powoli zaczął "trzeźwieć".
-Ej.!-wstał. Piękny wyczyn Tommy. ;p-Może zagramy w kultową grę "Państwa i miasta".?-oczy mu błyszczały. Czy on coś brał.? Mniejsza z tym. Reszta się zgodziła, więc podzieliliśmy się tak : Tom i Jay oraz ja i Nath. Spooko.:D Usiedliśmy na kanapach naprzeciw siebie. Siedziałam na tyle blisko Nathana aby czuć jego boskie perfumy. No rzeeszz znów sie rozpływam. Wracając do tematu, umówiliśmy się, że Nath pisze, ma bardziej rozczytywalne pismo. :D Z wyliczanki wypadła litera 'M' i zaczęło się...

_____________________________________________________________________________
Siemaneczko.:D
Szczerze powiem, że myślałam że lepiej wyjdzie, no ale jest jaki jest.
Pierwszy dzień wolnego i już rozdzialik. ;p
W ciągu tych pojawi się jeszcze jakiś na pewno. ;)
Rozdział pisałam przy : http://www.youtube.com/watch?v=VG3JsmOmDqw <3
Rozdział dodałam pomimo że komentarze tylko 3...
Ale następnym razem wam nie dopuszczę. ;p
Pod tym rozdziałem żeby było chociaż 4 lub 5 komentarzy. Mam nadzieję że dacie radę. ^^

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 15.

*Miesiąc później*
 Kolejny piękny, letni poranek. No to, to ja rozumiem. Słoneczko grzeje i o to chodzi. ;D Przez ten miesiąc zmieniło się trochę, już opowiadam.
 Z Nathanem od tamtego czasu wcale się...nie całowaliśmy. xd Ale za to zaczął się zalecać. Podczas jednej wspólnej kolacji (ja, chłopcy i ich dziewczyny) Nathan siedział obok mnie i co jakiś czas miział mnie po kolanie. Za każdym razem strącałam jego rękę. Pod koniec to już nie wytrzymywałam, myślałam że wybuchnę śmiechem. Naprawdę mnie tym rozśmieszał, przez co cały czas miałam uśmiech na twarzy. A on tylko posyłał mi te swoje seksi spojrzenie i machał brwiami. :D Czasami jak wszyscy byli pogrążeni w rozmowach to chłopak szeptał mi do ucha jakieś słowa, za bardzo nie mogłam wyłapać, ale to chyba był tekst jakiejś piosenki. Dobra mniejsza z tym.
 Postanowiłam moją nieśmiałość wyeliminować. No i jest doobrze, nawet bardzo. Nathan niech nie myśli że będę taka łatwa, niech sie stara. A co mi tam, żyje sie tylko raz. Choć poowoli zaczynam być uległa, ten jego czarujący uśmiech, który zwala z nóg, szekszi spojrzenie mmmmm... Rozpływam się. Dobra moge szczerze i otwarcie przyznać że czuję do niego miętę, ale też ja go przyciągam, więc działa to w dwie strony.
 Max rozstał sie z Michele. Hmm... No cóż co sie stało, to się nie odstanie, a szkoda bo polubiłam ją. Ale z tego co mi powiedział Max (tak wyżalił mi sie bo jak sam twierdził 'tamtym ciołkom to ja nie będę się wyżalał') to była jej wina, bo zdradziła go. Życie, no i oczywiście jak każdy facet musiał smutki zatopić w alkoholu przez co upił mi też Jaya, z którym ciężko jest wracać do domu gdy jest pijany. Ale wtedy zrobił sie bardzo otwarty, nie sorry on nawijał na każde tematy, od koloru włosów swojej wybranki, po...kolor bielizny. Zbytnio tego nie słuchałam, bo po co mi taka wiedza.
 No i teraz najważniejszy temat. Bartek. Ha.! Myślicie że zapomniałam.? I tu was mam. Zastanawiam sie jak miałabym zapomnieć skoro codziennie dostawałam od niego jednego smsa. Nie czytałam ich, ale potem ciekawość wzięła górę. W każdym było to samo "Prosze spotkajmy się.". Nie miałam zamiaru sie z tym bydlakiem spotkać, po tym co mi zrobił. No ale się wydało, chłopacy się dowiedzieli...
Z uśmiechem na ustach powitałam kolejny dzień. Zerknęłam na telefon, jest jedna wiadomość. Od razu mina mi zrzedła. Wiedziałam od kogo ten sms. Nie czytałam go, tylko poszłam sie ubrać. Nałożyłam jeansowe spodenki, szarą koszulkę, telefon włożyłam do kieszonki i skierowałam sie do kuchni cos zjeść. W salonie widziałam chłopców, powiedziałam krótkie 'cześć' i weszłam do sąsiedniego pomieszczenia(czyt. kuchnia). Po śniadanku poszłam do salonu, usiadłam na kanapie, obok Toma i słuchałam o czym rozmawiają. Rozmawiali o jakiejs trasie czy coś w ten deserek. xd Zmieniłam swój tok przemyśleń na Bartka. Czego on ode mnie chce.? To jest bardzo dziwne. Najpierw zarywa, rozkochuje, mówi że nie kocha, a na koniec chce sie spotkać. Po takim czymś powinnam wykasować jego numer, ale ja głupia zostawiłam go, do teraz zastanawiam sie po co. Może miałam jakąś zł...
-Ana.!-ktoś wręcz wrzasnął mi do ucha moje imię. Ocknęłam sie i zobaczyłam kucających przede mną Jay i Maxa, po lewej Toma, a po prawej Nathana. Byli tacy jakos dziwnie przestraszeni.
-Co jest.?-spytałam, a chłopcy odetchnęli z ulgą i wrócili na swoje miejsca. Tom tylko mocno mnie przytulił i powiedział:
-A żeś nam stracha napędziła. Już myśleliśmy po pogotowie. Nigdy więcej tak nie rób.-dopiero teraz zaczaiłam o co chodzi. Tak się zamyśliłam że nie kontaktowałam. Wypuścił mnie ze swojego silnego uścisku i spojrzał na mnie.-Dobra.?
-Tak, przepraszam ale Bar...-urwałam w pół słowa.-pewna sprawa nie daje mi spokoju.-spojrzałam na Maxa, który chyba juz cos wywęszył.
-Tak i ta sprawa ma na imie Bar..?-spojrzał na mnie tym 'swoim' wzrokiem, a ja tylko ciężko westchnęłam.
-Nie ważne.-zmieńmy temat noo. Zaraz padnę, jak Nathana kocham. xd
-Ważne, skoro tak chcesz tego unikać.-Nathan nooo. Musisz mi wszystko popsuć. On normalnie jakby czytał mi w myślach.-To jak, powiesz nam o co chodzi.?-spojrzałam na niego a on tylko podniósł brew do góry. Zamknęłam na chwilę oczy, musiałam się uspokoić. Emocje biorą górę. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy.
-To wszystko zaczęło się na koloniach, na których byłam, tam go poznałam...-i opowiedziałam całą historię. O dziwo na koniec się nie poryczałam, jak w takim wypadku robiłam. Może po prostu uświadomiłam sobie, że ten frajer nie jest nic mnie wart.? Bingo.
-Co za skurwiel.-taak Jayowi puściły nerwy.
-Zgadzam się.-pokiwał głową Tom. Nathan spojrzał na mnie , ja na niego.
-Chce sie z tobą spotkać.?-ale, ale, jak on to...nosz kuźwaa, czy ja mam to na czole napisane.?
-Ale..skąd..ty to...-język zaczął mi sie plątać. Zatkało kakało i bum cyk, cyk. 
-Mówiłas że to było dawno tak.?-skinęłam głową.-Czyli, że musiał napisać lub zadzwonić, przecież inaczej byś nie chodziła taka nieobecna.-osz ty w mordeczkę. No chłopcze pod tą czuprynką kryje sie prawdziwy talent detektywistyczny. Wyśle cie do CSI:Zagadki Londynu. xd
-Co pisał.?-Tom jak zwykle ciekawski. Ale lubie go za to. I nie tylko. :D
-Że..chce sie spotkać.-powiedziałam cicho, ale i tak słyszeli.
-Nie pozwolę na to.-mój braciszek nad wyraz opiekuńczy.
-Nie Jay.-uwaga, uwaga, Max zabrał głos, przygotować sie do kazania. xd- Niech się z nim spotka, ale trzeba tak to wykombinować żeby dał sobie spokój. Żeby zobaczył że nie ma po co 'wracać'.-o, i nagle ten słynny błysk w oku.- Musisz iść z chłopakiem.-na początku nie łapałam o co chodzi, zgubiłam sie gdzieś przy..'dał sobie spokój'. Dopiero po chwili to do mnie dotarło...'musisz iść z chłopakiem'. A skąd ja do jasnej anielki sobie chłopaka wynajdę.? Rozejrzałam sie po pomieszczeniu i walnęłam się z plaskacza w czoło. Chłopcy momentalnie spojrzeli na mnie a ja tylko machnęłam ręką.
-Ja tu nikogo nie znam. Oprócz was.-podkreśliłam ostatnie zdanie. 
-No to pójdziesz z którymś z nas.-powiedział Tom, jakby to było oczywista sprawa.
-No nie wiem, wy-wskazałam na Maxa(wtedy był jeszcze w związku), Toma i Sivę- wy macie dziewczyny, z bratem mi nie wypada-na koniec spojrzałam na Natha, który tylko posłał mi swój urooczy uśmiech. Już chciałam coś powiedzieć, ale Max sie wtrącił
-No to idziesz z BabyNathem. Napisz do niego że niedługo sie spotkacie, niech ma tę złudną nadzieję...
 No to tak mniej więcej było. Jak Max powiedział tak zrobiłam, napisałam do niego, nie to nie ja, to oni napisali, ja nie potrafiłam. No i wyszło ze muszę, musimy, sie z nim dzisiaj spotkać. Mimo to, humor miałam znakomity. Zadzwoniłam do Natha i zapytałam się o której po mnie przyjdzie, przyjedzie. Whatever. 17. Dobraa. Rozłączyłam się i napisałam do 'Niego' że dzisiaj o 17 w parku, obok fontanny. Park jest duży, fontanna jedna. xd Na dole zjadłam jakieś tam śniadanie i poszłam na spacerek. Piękna pogoda, to trza korzystać. :D Słuchawki, okulary przeciwsłoneczne i można ruszać. Przeszłam sie trochę po parku i wracając zadzwoniłam do Amy. Ta rozmowa międzynarodowa mnie trochę kosztowała, ale czego się nie robi dla rodziny.? Zakończyłam rozmowę wchodząc do domu. Była godzina 15. Ulalaaa to sobie połaziłam. Poszłam do siebie i weszłam na skypa. Pacze a tam Natka, a to rozmowa video i gadu gadu.W końcu sobie chłopaka znalazła. No już myślałam że zostanie stara panną. Ja opowiedziałam jej o spotkaniu z Bartkiem. Natka wie o wszystkim więc był luzik. Ale jak jej powiedziałam o planie Maxa i o tym że musimy z Nathanem udawać parę, to aż pisnęła...z radości. A ja nie wiem z czego tu się cieszyć. -.- No może że Nathan będzie udawał mojego chłopaka... Mhmm, będzie się działo. ^^ Pogadałam z Natalią godzinkę i postanowiłam sie powoli przygotować. Postawiłam na elegancję niech mu ślinka pocieknie, z resztą nie tylko jemu. xd
Czyli... spódniczka. Ubrałam się i pomalowałam. Skoro delikatne kolory to i delikatny makijaż. Wzięłam jeszcze tylko beżowe szpilki i zeszłam na dół. Akurat zadzwonił dzwonek od drzwi. Poszłam wiec i otworzyłam. Od razu uśmiech pojawił się na twarzy, u mojego 'chłopaka' też. Założyłam buty, krzyknęłam że wychodzimy i ruszyliśmy. Gdy skręciliśmy w stronę parku, Nathan zatrzymał sie i ustaliśmy naprzeciwko siebie. Nasze nosy juz sie stykały. Chłopak zamruczał mi do ucha.
-Ale ty mnie pociągasz w tej jakże krótkiej spódniczce. Mmmm... Jak ja wytrzymam.?-ja tylko zachichotałam i kątem oka zobaczyłam że przy fontannie 'ktoś' stoi.
-Czas zacząć przedstawienie.-tym razem ja mu szepnełam do ucha. Splotłam swoje i Natha palce, dałam mu buziaka w policzek i pociągnęłam w stronę fontanny. Gdy byliśmy już na miejscu, stał odwrócony plecami do nas. Spojrzałam na Nathana a on zacisnął mocnej moją rękę. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam.
-Jestem. Czego ode mnie chcesz.?-chłopak odwrócił się do mnie z uśmiechem na ustach, ale gdy zobaczył mojego 'chłopaka'...

________________________________________________________________________
Heeeloooł. :D
Hah zaskoczyłam was c'nie.?
I tak ma być. ^^
A teraz dwie sprawy:
1. W tym tygodniu mam wolne ponieważ pisza egzaminy, więc prawdopodobnie że rozdział pojawi się wcześniej, lub dwa. xd
2. A to juz jest zła wiadomość, iż, ponieważ, bo, dlatego, prawdopodobnie będę musiała zawiesić bloga. Ja jeszcze nic nie wiem. Oczywiście w czasie wolnych dni pojawi sie rozdzialik. Po prostu przez nadmiar nauki wena poszła spać i jej obudzic nie moge. ;( xd Więc musze was teraz potrzymać w napięciu.

A teraz zupełnie z innej beczki...
Nie wiem co sie ze mną dzieje, ale gdy słucham piosenek The Wanted i słyszę głos Nathana, momentalnie zaczynaja mi płynać łzy z oczu. Ja nie wiem dlaczego jest taka moja reakcja. Może dlatego że sie boje że będzie miał inny głos po rehabilitacji.? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. a chciałabym znać...

I mam jeszcze jedna malutką prośbę, mogłybyście podać mi swoje twittery.? Follow gwarantowany. ;*

PS Chyba będę musiała wprowadzić jakąś zasadę komentarzy... 5 dacie radę.? ;D

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 14.

Poczułam, że znów unoszą mnie do góry i po chwili ogarnęła mnie fala zimnej...wody. Wynurzając sie włosy zarzuciłam do tyłu(wiecie dziewczyny o co mi chodzi.?). Posłałam gniewne spojrzenie caałej trójce, a oni sie tylko szczerzyli. Oj zemszczę się, zemszczę. Chłopcy uważajcie żebyście przypadkiem nie obudzili się w swoim łóżku tylko że u sąsiadki. xd Haha będę zła, a co tam. Wracając do tematu, podpłynęłam do drabinki i weszłam na niej hoop do góry. (^^) Ustałam przed nimi a ręce założyłam na biodra. Woda spływała po mnie wszędzie, po nogach, rękach i po plecach.
-Mogliście chociaż powiedzieć że zrobicie takie coś to założyłabym strój kąpielowy i wzięła ciuchy na zmianę.-powiedziałam do nich z wyrzutem i delikatnym uśmiechem.
-Omm, to następnym razem lepiej weź.-Tom zabawnie poruszył brwiami-Będę mógł se popaczeć.-uśmiechnął się słodko, na co ja zareagowałam pokazując mu język. Chłopcy zaczęli rozmawiać na temat idealnej figury dziewczyny. Słyszałam coś tm jeszcze o jakimś zakładzie. W pewnym momencie zauważyłam że Nathan stoi niebezpiecznie blisko krawędzi. W głowie zaświtał mi szatański plan. Na samą myśl aż się uśmiechnęłam.Tylko jak to zrobić żeby nie odkrył mojego jakże szatańskiego planu.? Mam.! Chłopak stoi tak, że jak niby będę przechodzić przed nim do domu to wepchnę go do basenu. Piękny plan. O taaak. Postanowiłam go już wcielić w życie. Niby normalnie szłam w stronę szklanych drzwi i akurat byłam naprzeciw Natha, szybko popchnęłam go w stronę wody i po chwili był pluusk i Nathanek caały mokry. Oto część zemsty. Uśmiechnęłam się słodko do niego robiąc niewinną minę.
-Upsss...-powiedziałam zadziorne. Chłopaki zaczęli się brechać a Sykes wkurzony wyszedł z wody i zaczął kierować sie w moją stronę. Patrzyłam zdezorientowana na niego i cofałam się do tyłu. Nie pozostało mi nic innego jak zwiewać, więc i tak zrobiłam. Najpierw zrobiliśmy kilka rundek wokół basenu, a potem przenieśliśmy się do domu. Tam było istne szaleństwo. Mało brakowało a złapałby mnie, dwa razy. W salonie biegaliśmy pomiędzy kanapami i fotelem, prawie sie przewróciłam. Nathan i tak sie wywalił bo zahaczył nogą o dywan i ruunął jak długi, a ja wpadłam w dziki śmiech. Potem na górze był mały problem, bo ja nie byłam obeznana i biegałam na spontana.Wydawało mi się, że byłam w pokoju Toma i Jaya. Na końcu wbiegłam na balkon i wpadłam jak mucha w pajęczynę. Nathan znalazł mnie, uśmiechnął się w swój seksowny sposób i zaczął powoli zbliżać sie do mnie. W międzyczasie ja spojrzałam na ogród(bo akurat na to był widok z balkonu), chłopców nie było. Czyli że jesteśmy tylko on i ja. Stałam w rogu i czekałam na jego ruch. podszedł na tyle blisko że nasze nosy praktycznie się stykały.
-No i tu cię mam.-mówiąc to cały czas patrzeliśmy sobie w oczy i nie spostrzegłam, że nasze usta złączyły sie w delikatnym pocałunku. Po krótkiej chwili oderwaliśmy sie od siebie i wymieniliśmy uśmiechy. oparliśmy się o barierkę i zaczęliśmy rozmowę.
-I jak tam po imprezie.?-po raz drugi już zadaję te pytanie.
-A no dobrze, świetnie się bawiłem, mam nadzieję że ty też.- poruszył seksi brwiami. Nosz ty w mordeczkę, czy on musi być taki przystojny i seksowny.? Spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Zamyśliłam sie do tego stopnia, że gdy spojrzałam na Natha i ścięłam go od góry do dołu, zobaczyłam że sie ubrał, i ogarnął grzyweczkę. Taa a ja stałam cały czas mokra, a mokra do domu nie mam zamiaru wracać.
-Nathan pożyczyłbyś mi tymczasowo jakąś koszulkę, bo jak widzisz-tu wskazałam na swoją-w tej teraz nie mogę chodzić.-delikatnie przygryzłam wargę. Chłopak uśmiechnął się i powiedział
-Momencik.-poszedł do swojego pokoju i po chwili wrócił z koszulką z misiem i napisem 'Game Over'. Podał mi ją i z powrotem oparł się o barierkę. Spojrzałam na niego wymownie na co on się słodko uśmiechnął i dodał.-Nie krępuj się.-westchnęłam głośno i odwróciłam sie do niego tyłem. Szybkim ruchem zdjęłam mokrą koszulkę i nałożyłam suchą, która sięgała mi delikatnie za pośladki. Odwróciłam sie do niego przodem i zobaczyłam że się na mnie patrzy. Pokręciłam głową i powiedziałam
-Prowadź.-na co zaśmialiśmy się i Nathan zaprowadził nas do salonu.

__________________________________________________________________________
Dobraa...
Macie tu takie 'O'. xd
Dziękuje za te 5 cudownych komentarzy. <3
Warto wiedzieć że ktoś to badziewie czyta. ;D
A co do tego rozdziału to ja sie na temat jego nie wypowiem... -.-
A więc do następnego.

PS W ten weekendzik rozdziału niestety nie dodam ponieważ mam wesele, a znając życie będzie niezła impresska. xd Chyba że w niedziele po południu mnie coś natchnie. ^^